„Miał być ważniejszy niż Gandhi i Jezus”. Po wybuchu afery doliczyli się kilkunastu kochanek

„Miał być ważniejszy niż Gandhi i Jezus”. Po wybuchu afery doliczyli się kilkunastu kochanek

Tiger Woods na mistrzostwach w Augusta w stanie Georgia, 2020
Tiger Woods na mistrzostwach w Augusta w stanie Georgia, 2020 Źródło: Newspix.pl / Fot. Zuma/newspix.pl
Emocje podniesione do zenitu, wielkie pieniądze, sława. Ale także narkotyki i seksualne skandale. Dwuodcinkowy dokument „Tiger” HBO pomaga zrozumieć, dlaczego filmowcy tak bardzo kochają biografie sportowców.

„Świat staje się dzięki niemu lepszy” – mówi na samym początku „Tigera” ojciec tytułowego bohatera Earl Woods. Reżyserzy dokumentu, Matthew Hamachek i Matthew Heineman opowiadają historię golfisty chronologicznie i sumiennie. Od pierwszych uderzeń kijem w piłeczkę na oczach telewizyjnych kamer, kiedy chłopak miał ledwie dwa lata, przez jego szybką drogę na szczyt, aż do upadku po seksualnych i narkotykowych skandalach. I jeszcze jego kolejne próby powrotu do sportu.

Woods bywa tu dzieckiem trenowanym na maszynę do zdobywania tytułów, idolem tłumów, symbolem walki o równouprawnienie Afroamerykanów, ale i zagubionym, rozpuszczonym gwiazdorem, który nie jest w stanie dźwigać ciężaru własnego wizerunku. Wszystkie te maski, w różnych okresach, nakładała na niego prasa – zależnie od zapotrzebowania czytelników. I dlatego sportowe filmy są tak ciekawe. To opowieści o przekraczaniu własnych granic. Ale historie ich bohaterów stają się również papierkiem lakmusowym społeczeństwa, jego kondycji i panujących w nim nastrojów.

Artykuł został opublikowany w 3/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.