„Ewa dostaje zaproszenie do udziału w reality show, którego pierwszy sezon zakończył się tragedią. Dlaczego spośród tysięcy chętnych wytypowano właśnie ją? Co ma wspólnego z kobietą, która w nim wystąpiła? Co jest prawdą, a co fałszem w domu obserwowanym przez setki kamer?” – pyta wydawnictwo Filia w opisie „Sezonu drugiego”. Czytelnik sięgający po nową powieść Maxa Czornyja już od początku zadaje sobie podobne pytania, a autor krok po kroku serwuje odpowiedzi. Żeby nie było za łatwo robi to jednak w charakterystyczny dla siebie, pełen zwrotów akcji, sposób.
Krótkie rozdziały, dynamiczna akcja
Oprócz wspomnianej Ewy na kartach powieści pojawia się troje bohaterów: Sara, Adam i Michał. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia kobiet, które dzielą się przeżyciami z planu reality show. Krótkie i dynamiczne rozdziały stanowią fragmenty ich opowieści, które przeplatają się i już od początku zmuszają czytelnika do poszukiwania punktów wspólnych. O ile historia jest wartka i nie nudzi, o tyle początkowo można mieć problem z ułożeniem sobie w głowie szybko zmieniających się wątków. Po pewnym czasie i głębszym poznaniu bohaterów przychodzi to jednak naturalnie.
Osadzenie akcji na planie programu telewizyjnego, którego uczestnicy są obserwowani przez ukryte kamery, jest intrygującym i świeżym zabiegiem. Czornyj zyskuje więc już samą koncepcją, a stopniowane powoli napięcie tylko potwierdza wrażenie, że historia jest przemyślana i spójna. Po pewnym czasie akcja jednak przyspiesza, a czytelnik rozpoczyna „jazdę bez trzymanki”, która przy odrobinie dekoncentracji czy przeoczeniu rozdziału może zakończyć się bolesnym wykolejeniem.
Dużo się dzieje przede wszystkim na ostatnich kartach powieści, a otwarte zakończenie stawia przed czytelnikiem kolejne pytania. Co było prawdą, a co fikcją? Kto stoi za organizacją reality show i jakie ma motywy? I wreszcie – do czego zdolny jest człowiek, który przeżył osobistą tragedię?
Czornyj psychologiem?
Istotnym aspektem „Sezonu drugiego” staje się psychologiczna analiza jego bohaterów. Postaci kreślone przez Czornyja są wyraziste i mają na koncie bolesne doświadczenia. Niektóre ich zachowania lekko trącą obłędem, a chęć przypodobania widzom wymusza pewną wyszukaną grę. „Kim jesteśmy? Czy istotne jest to, jak postrzegamy samych siebie, czy jak postrzegają nas inni?” - pyta Czornyj, a jego najnowsza powieść jest próbą zastanowienia się nad maskami zakładanymi przez nas każdego dnia.
Autor przyzwyczaił nas do krwawych opisów, które spędzały sen z powiek i odbierały apetyt. Tym razem zrezygnował z brutalnych wątków, co z pewnością ucieszy co wrażliwszych czytelników. Co najważniejsze, nie obniżył przy tym poziomu językowego powieści, która cechuje się swego rodzaju prostotą i naturalnością. Całość czyta się po prostu dobrze i skłania do refleksji nad rzeczywistością, którą tak łatwo zafałszować chęcią zdobycia popularności czy wzbogacenia się.
Czytaj też:
Mocny początek roku w wykonaniu Szczygielskiego. Tutaj ciężko przewidzieć zakończenie