Najczęstszą przyczyną emigracji jest wymiar ekonomiczny oraz towarzyszące mu aspiracje poprawienia jakości życia, „dorobienia się”. Podobnie było w przypadku Jacka Przybyło, autora książki „To nie ten Zachód”. Jego żona wyszła z inicjatywą wyjazdu do Wielkiej Brytanii na bliżej nieokreślony czas. Decyzja ta nie została podjęta bez powodów, a do takiego rozwoju wydarzeń przyczynił się upadek interesu, który był franczyzą pewnej dużej firmy dystrybuującej prasę. Wysoki czynsz, inne goniące opłaty, a także rabunek, którego ofiarą padła rodzina autora, dodatkowo uprzykrzały im życie. Jacek Przybyło dołączył do żony, mając 50 funtów w gotówce i kartę kredytową z niewielkim limitem.
„To nie ten Zachód”. Zderzenie z rzeczywistością
Wkrótce okazało się, że obraz Wielkiej Brytanii, który był zbudowany na podstawie filmów z Jamesem Bondem, „Bridget Jones” czy „Bergarac”, nie oddawał rzeczywistości, a co najwyżej delikatnie się nią inspirował. I to już wtedy zapaliła się pierwsza lampka – lampka, która uświadamiała wielką niewiadomą, w której znalazła się rodzina autora.
Jacek Przybyło zabiera czytelników w podróż, w czasie której musi odnaleźć się w nowym otoczeniu. Opisuje perypetie związane z poszukiwaniami odpowiedniego mieszkania, a także opowiada o kolejnych przeprowadzkach, do których zmuszały go okoliczności – od tych prozaicznych po niebezpieczną, którą było pocięcie opon w jednym z samochodów.
Paradoks goni paradoks
Autor skupia się na codzienności, a jednocześnie opisuje paradoksy, np. poświęcił kilka zdań oknom, które otwierają się na zewnątrz. Niby nic, prawda? A jednak. Taki architektoniczny element powoduje, że do mycia okien na wysokości potrzebna jest specjalistyczna ekipa. Autor pokazuje też problem występujący w domach w wersji terraced, czyli szeregowych, które są do tego stopnia wąskie, że niosą za sobą wpływ na umeblowanie mieszkania. Te paradoksy chwilami się mnożą. A kwintesencją ich wszystkich jest malowanie przez ekipy remontowe ścian bez zdejmowania kuchennych szafek czy obrazów.
Autor książki, wydanej przez „Cudne Historie”, opisuje również perypetie związane z szukaniem pracy. Początkowo zatrudnił się jako ochroniarz, z czasem jednak zmieniał zajęcia: pracował w fabryce, trafił do branży nieruchomości. Z biegiem czasu autor książki poznawał codzienność życia w Wielkiej Brytanii. Na podstawie własnych doświadczeń opowiada o systemie wsparcia ekonomicznego państwa, systemie szkolnictwa, systemie zdrowia. Każdy z tych wątków nie jest kompendium wiedzy o danym problemie, a został stworzony na podstawie własnych doświadczeń – konkretnych wydarzeń i spotkań z konkretnymi ludźmi. I to te prywatne doświadczenia złożyły się na układankę, którą autor przedstawia czytelnikowi.
Subiektywna historia emigranta. Sentymentalna podróż i lekcja w jednym
„To nie ten Zachód” to subiektywna historia, którą czyta się jak pamiętnik, chwilami przewodnik. Jest naszpikowana ciekawostkami, pojawiają się odwołania historyczne, anegdoty o charakterze sportowym, kulinarnym. Szkoda, że w książce pojawiło się niewiele zdjęć. Gdyby było ich więcej, ułatwiałoby to wejście się w klimat, który został wytworzony przez narrację.
Opisywana publikacja może przypaść do gustu osobom, które kiedyś wyjechały w celach zarobkowych z kraju. Być może, zestawiając drogę autora i własną, będą odbierać ją w sposób sentymentalny, przypominając sobie o własnych doświadczeniach. Książka ta będzie przydatna osobom, które wyobrażają sobie, że wyjazd z rodzimego kraju rozwiąże ich wszystkie problemy i trafią do „lepszego” świata. Będzie to lekcja życia na cudzym przykładzie.
Czytaj też:
Skomplikowane życiorysy skrywane za szczerymi spojrzeniami. „Zawsze po złym jest dobre”