Prześladowanie czy wołanie? „Memoria” niepokoi i hipnotyzuje

Prześladowanie czy wołanie? „Memoria” niepokoi i hipnotyzuje

Tilda Swinton w filmie „Memoria”
Tilda Swinton w filmie „Memoria” Źródło: Nowe Horyzonty
Na ekrany polskich kin wszedł film „Memoria” w reżyserii tajskiego wizjonera Apichatponga Weerasethakula. Można by pokusić się o skategoryzowanie go jako dramatu psychologicznego, ale zlepek ów nie oddaje w najmniejszym stopniu tego, czym faktycznie jest to niesamowite doświadczenie wizualne i dźwiękowe. Co więcej, widzowie za przewodniczkę dostają niebywałą i magnetyzującą Tildę Swinton.

Laureat Złotej Palmy za „Wujka Boonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia” Apichatpong Weerasethakul po raz pierwszy postanowił nakręcić film poza rodzimą Tajlandią. Na miejsce nowej opowieści wybrał ojczyznę Gabriela Garcii Marqueza, co w kontekście dotychczasowej twórczości reżysera zdaje się być wyborem naturalnym. Oniryczne, magiczne wizje Taja doskonale pasują do ciężkiego, lepkiego klimatu znajdującej się na drugiej półkuli Kolumbii.

Tilda Swinton z „zespołem głębi urojenia”

Zajmująca się handlem orchideami Jessica (niepowtarzalna Tilda Swinton), przyjechała do Bogoty, by odwiedzić wracającą do zdrowia siostrę. Podczas wizyty, w środku nocy ze snu wyrywa ją głośny dźwięk, którego pochodzenia nie jest w stanie ustalić. Początkowo zrzuca to na prace budowlane, mające odbywać się w pobliżu domu siostry. Wkrótce okazuje się jednak, że niezidentyfikowany hałas pojawia się tylko w jej głowie, pozostając niesłyszalnym dla pozostałych.

Źródło: WPROST.pl