Egzotyka, eklektyzm i radosne powroty. Papa Dance zagrał na OFF Festival

Egzotyka, eklektyzm i radosne powroty. Papa Dance zagrał na OFF Festival

Paweł Stasiak podczas koncertu Papa Dance
Paweł Stasiak podczas koncertu Papa Dance Źródło: OFF Festival, fot. Michał Murawski
Papa Dance, grający na tej samej scenie, co Iggy Pop, hip-hop przeplatany shoegaze’em i punk rockiem oraz warzywne szaleństwo w rytm muzyki zespołu Feel. Taki właśnie był trzeci dzień OFF Festival w Katowicach. Gwiazdą wieczoru był zespół Metronomy, który zamykając program głównej sceny, zaprosił tłumnie zgromadzoną publiczność do rozgrzewającego tańca.

Line-up tegorocznego OFF Festival wzbudził wiele emocji i nie zawsze były to emocje pozytywne. Wielu stałych bywalców imprezy narzekało, że Artur Rojek postanowił otworzyć wrota swojej imprezy na tyle szeroko, że przeszła przez nie zbyt duża grupa przedstawicieli hip-hopu.

OFF Festival. Oddać należny szacunek

Żadna pozycja festiwalowego programu nie była jednak bardziej egzotyczna niż Papa Dance. Tak, zespół Papa Dance zagrał na OFF-ie, co więcej zgromadził pokaźną publiczność, która ochoczo wyśpiewywała refreny piosenek z płyty „Poniżej krytyki”.

Zdziwienia swoją obecnością na katowickim wydarzeniu nie krył lider zespołu Paweł Stasiak. – Gdyby ktoś mi powiedział parę lat temu, że zagramy na OFF-ie, to na pewno bym w to nie uwierzył – mówił między utworami. Parę lat temu nie uwierzyliby w to pewnie również wierni fani festiwalu, ale pierwsza połowa trzeciej dekady XXI jest tak szalona, że chyba nic nie powinno już nas zaskakiwać.

Gabriel Fleszar i Paweł Stasiak podczas koncertu Papa Dance

Za występ Papa Dance organizatorom OFF Festivalu należą się ogromne oklaski. Przypomnienie polskiego synth-popu z lat 80 było strzałem w dziesiątkę. Zespół Pawła Stasiaka w okresie, kiedy do Polski docierały ledwie skrawki obowiązujących na świecie trendów stylistycznych, znalazł sposób na przemycenie do kraju ogarniętego post-punkową estetyką, niezwykle świeżej i przemyślanej muzyki rozrywkowej. Przełamując szarość i gniew w muzyce tamtych czasów, dawali Polakom liczne chwile dobrej zabawy przy wyprodukowanych w jakościowy sposób utworach.

OFF Festival. Shoegaze, hip-hop, gospel i warzywne szaleństwo

Trzeci dzień festiwalu otworzył shoegaze’owy Midsommar, wprowadzając zgromadzoną przed Sceną Eksperymentalną publiczność w stan rozmarzenia. Warszawiakom, mającym na koncie EP-kę „The Dream We Had”, na którą składa się pięć utworów, warto poświęcić nieco więcej czasu. Za ich muzyką stoi fascynacja brytyjskim brzmieniem lat 90., do którego miłość próbują przeszczepić na polski grunt.

Midsommar na OFF Festival

Koncerty na głównej scenie festiwalu zaczęły się od występu jednego z najpopularniejszych obecnie raperów w Polsce. Bedoes nie pojawił się jednak na scenie sam, bo wraz z nim wbiegła na nią pokaźna obstawa. Były miotacze ognia i ciężkie od basu beaty, ale to nic przy tym, że w pewnym momencie na scenie pojawił się tatuażysta i wykonał bydgoskiemu raperowi nową dziarę. Kiedy Bedoes rozkręcał imprezę przed sceną główną, na scenie T Tent występowała DZIARMA. Wyzwolonych kobiet w polskim rapie jest coraz więcej, nic więc dziwnego, że w eklektycznym line-upie OFF Fastivalu znalazło się dla niej miejsce. Zwieńczeniem hip-hopowej części wieczoru był występ londyńskiego rapera Central Cee na scenie głównej.

O stylistycznym zróżnicowaniu festiwalu świadczy również fakt, że na scenie T Tent pojawiła się Natalie Bergman. Artystka, której debiutancką solową płytę „Mercy” wydała wytwórnia Jacka White’a Third Man Records, zaśpiewała nastrojowe piosenki, w tekstach których niezwykle ważnym elementem jest wiara, przy pomocy której wokalistka podźwignęła się z rodzinnych tragedii.

Bedoes na OFF Festival

Na odnotowanie zasługuje również występ Franka Warzywa i Młodego Buddy na scenie Dr. Martens. Przed malutką, wciśniętą tuż obok strefy z napojami wyskokowymi, konstrukcją zebrał się pokaźny tłum ludzi, który szalał, przysłuchując się piosenkom o potężnej mocy pietruszki i miłości do komputera. Młodzi artyści na fali entuzjazmu popłynęli tak daleko, że zdecydowali się nawet na zagranie „Pokaż na co cię stać” z repertuaru Feel. Tegoroczny OFF miał naprawdę wszystko.

Radosne powroty

Końcowym koncertem na scenie głównej był występ zespołu Metronomy. Ich frywolne usposobienie do grania muzyki budzącej jedynie pozytywne odczucia, natychmiast udzieliło się zgromadzonej pod sceną publiczności. Zaproszeni do tańca fani nie czekali ani chwili, by zamienić zadeptany przed sceną trawnik w wielki parkiet. Atmosfera koncertu była niezwykle radosna. Swoich emocji nie ukrywał również wokalista Joseph Mount, który zachwalał katowicki festiwal i cieszył się z powrotu do Doliny Trzech Stawów.

Metronomy na OFF Festival

OFF Festival wrócił do Katowic, bo dwóch latach, trudnej do zniesienia, przerwy. Mimo krytyki sugerującej zbytnie skomercjalizowanie, wydarzenie okazało się świętem muzycznej różnorodności. Uczestnicy imprezy dostali niezwykle szeroki wachlarz brzmieniowy i każdy, kto przyjechał do stolicy Śląska, będąc spragnionym nowych estetycznych doznań, mógł tu znaleźć coś dla siebie. Artur Rojek jest świadom, że OFF nie może strać w miejscu, musi ewoluować i otwierać się na artystów reprezentujących różne stylistyki. Muzyka się zmienia i zmieniają się również słuchacze, niedostrzeganie tego, byłoby ogromnym błędem.

„Trudno jest nie ewoluować”. Zalia o dojrzewaniu i swojej artystycznej tożsamościCzytaj też:
Święto życia na OFF Festival. Iggy Pop: wiem, że niedługo umrę, ale teraz chcę się bawić