„Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu”. Pomnik z pazurem

„Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu”. Pomnik z pazurem

Angela Bassett jako królowa Ramonda, „Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu”
Angela Bassett jako królowa Ramonda, „Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu” Źródło: Materiały prasowe / Marvel Studios
Decyzja o uczynieniu filmu „Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu” hołdem dla zmarłego Chadwicka Bosemana jest tak samo zrozumiała, co ryzykowna. Pomnikowa konwencja w kinie superbohaterskim wydaje się przestrzelonym pomysłem, ale Ryan Coogler znalazł sposób, by nie zatracić się we wspomnieniach o zmarłym aktorze i granej przez niego postaci.

Zakończenie Infinity Saga było dla Marvela jednocześnie początkiem zadyszki. Kolejne filmowe superprodukcje komiksowego giganta nie były w stanie doścignąć swoich poprzedników, a seriale, mające zapewnić sukces platformie Disney+, sprawiały wrażenie wręcz niedopracowanych. Wszystko to oraz przedwczesna śmierć, zrośniętego z rolą T’Challi, Chadwicka Bosemana, sprawiło, że kontynuacja przygód Czarnej Pantery budziła wiele obaw na długo przed premierą.

Ryan Coogler stanął jednak na wysokości zadania. Choć „Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu” nie jest tak dobra, jak jej poprzednik, to jest zdecydowanie pozytywnym zaskoczeniem.

Źródło: WPROST.pl