Katarzyna Burzyńska-Sychowicz, „Wprost”: Podobasz się sobie dzisiaj, na tym etapie życia i kariery?
Iga Krefft: To jest szalony czas w moim życiu, czas zmian. To dla mnie moment wchodzenia w dorosłość. Mam 27 lat, jestem nadal bardzo młoda, ale mam już inną świadomość i po raz pierwszy w życiu czuję, że zaczynam wchodzić na właściwe schody, których szukałam tak długo. Jestem na pierwszym schodku i już wejście na niego wiąże się z dużym strachem, trudnościami i zwątpieniem. Ale wchodzę na niego, czuję i wiem, że to jest ta właściwa droga.
Dopiero wchodzisz w dorosłość? A to, że zaczęłaś pracę w show-biznesie mając 10 lat nie zmusiło cię do tego, żeby dorosnąć szybciej?
Na pewno tak. Teraz czuję, że znowu jestem jakby nastolatką, ale z bagażem doświadczeń zebranych przez 10 lat. A co do dzieciństwa… Miejsce dziecka jest na placu zabaw, z rówieśnikami. Moje upłynęło na planach filmowych wśród 30-40 latków… Dziś wiem, że praca na planie to nie było miejsce przystosowane dla dzieci. Chciałam grać, nikt mnie nie zmuszał, to był mój wybór. Akceptowałam i przyjmowałam wszystko, nie zadawałam pytań, czy tak powinno być, czy tak musi być. Nikt też nie pytał mnie o zdanie.
Dopiero później, jak byłam starsza, zauważałam te wszystkie sytuacje, które mnie uwierały.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.