Poszukiwania 33-latki trwały kilka dni. Ostatni raz była widziana, kiedy wyszła około godziny 13:00 we wtorek 13 grudnia na spacer z psem. Potem ślad po niej zaginął. 15 grudnia operator drona namierzył ciało w Jeziorze Klasztornym w Kartuzach. Jak się okazało była to poszukiwania wokalistka. Z wody wyłowiono także martwego psa. Kaszubska Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza wczoraj o godzinie 14:30 poinformowała o zakończeniu poszukiwań zaginionej 33-letniej kobiety z Kartuz.
Przyczyna śmierci
Jak poinformował Marek Kopczyński, prokurator rejonowy w Kartuzach, przeprowadzona w piątek 16 grudnia sekcja zwłok Moniki Dejk-Ćwikły wykazała, że przyczyną jej śmierci było utonięcie. Na ciele nie znaleziono żadnych obrażeń
Według Radia Gdańsk najbardziej prawdopodobną teorią jest wypadek. Kobieta weszła na zamarznięte jezioro, aby ratować swojego psa. Jak informuje Onet, Prokuratura Rejonowa w Kartuzach prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci kobiety.
Rodzina potwierdziła śmierć wokalistki
W dzień odnalezienia zwłok Moniki Dejk-Ćwikły, jej siostra poinformowała na Facebooku o zakończeniu poszukiwań i zaprosiła na różaniec za artystkę. „Dziękujemy za zaangażowanie, poszukiwania zakończone, Monia z Goją spacerują już w niebie. Zapraszamy dziś na różaniec za Monikę o godz. 18 tej w kościele Miłosierdzia Bożego w Żukowie” – podała Patrycja Wojowska.
Wokalistę pożegnał także mąż Tomasz Ćwikła. „Poszły na najdłuższy spacer, jaki tylko można” – napisał na Facebooku. Wyrazy współczucia i żalu okazał także zespół Obrasqi poprzez opublikowanie czarnego tła na profilu na Facebooku. W komentarzach możemy przeczytać kondolencje od fanów dla najbliższej rodziny zmarłej.
facebookCzytaj też:
Skrywana tajemnica słynnego obrazu Cézanne’a odkryta po 160 latachCzytaj też:
Mieszkała z dzieckiem w namiocie. Sąd zdecydował co stanie się z dwulatką