Maciej Drzażdżewski, „Wprost”: Szperanie w dziejach polskiego rapu to niesamowicie wciągające zajęcie. Jak wyglądały przygotowania do pierwszej edycji „Historii polskiego hip-hopu”?
Radzimir Dębski (JIMEK): To był absolutnie pochłaniający proces. Większość kawałków znałem oczywiście na pamięć, natomiast rzeczywiście lista utworów koncertowych nieustannie rosła i ostatecznie zagraliśmy 92 numery w trzy godziny.
Pierwsza edycja „Historii polskiego hip-hopu” na warszawskim Bemowie była ogromnym sukcesem, co sprawiło, że na wrzesień przyszłego roku zaplanowałeś kolejną odsłonę tego projektu. Poprzeczkę zawiesiłeś sobie jednak niezwykle wysoko. Odczuwasz w związku z tym jakąś presję?
Trochę tak, ale rozwijamy ten niezwykły projekt, który – tak naprawdę – mógł się nigdy nie wydarzyć. Tym razem czeka na nas Stadion Śląski, więc to po prostu szalone przedsięwzięcie. To wynik podejścia, polegającego na obieraniu sobie marzeń, które nas przerażają. Najważniejszym celem będzie to, by nie powtórzyć tego koncertu, tylko w dalszym ciągu go rozwijać, zmieniać go i razem z nim ewoluować.