Maciej Drzażdżewski, WPROST: Spotykamy się na chwilę przed rozpoczęciem twojej wiosennej trasy koncertowej, ale zanim wyruszysz w Polskę postanowiłaś podzielić się z fanami płytą „Kaśka Sochacka Live", będącą zapisem trasy, która już za tobą
Kaśka Sochacka: To prawda. Bardzo się cieszę, że to się wydarzyło, że taka płyta i zapis minionej jesieni powstał
Dzieląc się w mediach społecznościowych informacją o płycie podsumowującej jesienną trasę, podałaś kilka liczb, w tym m.in. odległość, czyli aż 29 542 kilometry...
A tu muszę od razu sprostować, to nie sama jesień! Tyle przejechaliśmy przez cały rok. To byłaby bardzo intensywna jesień (śmiech). To całoroczne podsumowanie około setki koncertów i przejechanych w tym celu kilometrów.
Jesienną część podróży zamknęłaś w 17 kompozycjach, które znalazły się na płycie „Kaśka Sochacka Live". To już trzecie duże wydawnictwo w krótkim czasie, bo od 2021 roku oddałaś do rąk fanów również albumy studyjne: „Ciche dni" i „Ministory". Tempo jest więc spore. Jak zmieniło się twoje życie od momentu wydania debiutanckiej płyty?
Nie będę ściemniać, że się nie zmieniło, bo zmieniło się bardzo. Wtedy, prawie dokładnie dwa lata temu, bo „Ciche dni" pojawiły się 26 marca 2021 roku, nie przypuszczałam, że tak będzie. Wydawało mi się, ze to będzie płyta dla znajomych, może znajomych znajomych i może się też kilku nieznajomych załapie. Okazało się, że tych ludzi, którzy chcą słuchać moich piosenek jest troszkę więcej. Bardzo mnie to zaskoczyło.