Anna Rusowicz: Wszyscy boją się waginy. Przestajemy zazdrościć penisa, bo czego tutaj zazdrościć?

Anna Rusowicz: Wszyscy boją się waginy. Przestajemy zazdrościć penisa, bo czego tutaj zazdrościć?

Anna Rusowicz
Anna Rusowicz Źródło: Patrycja Toczyńska
Dziś znowu trwa swoista wojna płci. Freud mówił, że wszyscy zazdroszczą penisa, dziś wydaje mi się, że wszyscy boją się waginy, bo za nią idzie olbrzymia siła kreacji, pomysłów na biznesy i rozwój, tworzenia życia, od którego uzależniony jest mężczyzna, dlatego też ta siła jest gnębiona, wiązana, sprowadzana wyłącznie do roli macicy wydającej na świat potomstwo. Przestajemy zazdrościć penisa, bo czego tutaj zazdrościć? Tego egocentryzmu, władzy, psychopatii, tego szeroko pojętego narcyzmu, zamordyzmu? – mówi Anna Rusowicz, piosenkarka.

Katarzyna Burzyńska-Sychowicz, „Wprost”: Jakie konsekwencje dla ciebie i twojego otoczenia miała decyzja o zostaniu mamą?

Anna Rusowicz: Podejmując decyzję o posiadaniu potomstwa, będąc wokalistką, musiałam równocześnie podjąć decyzję o tym, że znikam. Pojawiły się pytania: co z zarabianiem pieniędzy, co z zespołem, co z tym, że robię sobie i im przerwę? Będąc artystką nie masz żadnego zabezpieczenia, no chyba, że masz partnera, który będzie cię ugruntowywał w poczuciu bezpieczeństwa – ja nie miałam takiej sytuacji.

Dodatkowo dużo ludzi łączyło ze mną swoje finansowe oczekiwania, co było dla mnie bardzo obciążające.

Do tego, nie zapominajmy, ciąża to nie był dla mnie lekki czas, a powinien być pozbawiony wszelkich lęków. Gdy pojawiło się na świecie dziecko, próbując pogodzić różne role, wróciłam do pracy.

Wróciłaś, bo chciałaś czy czułaś, że już musisz?

Długo czekałam na dziecko, długo o nie walczyłam; to był żmudny proces. Chciałam dużo dłużej pobyć z synkiem, ale czułam też dużą odpowiedzialność. Świat mi wtedy runął, bo wydawało mi się, że macierzyństwo będzie słodkie i nasycone kolorami, że to będzie idylla, a było ciężko. Dużą rolę odgrywały też ambicje, zmęczenie i to, że nie miałam wsparcia, wiedziałam, że mogę liczyć tylko na siebie, że nie mogę zawieść. Nie mogłam powiedzieć: dziś biorę wolne, bo nie mam siły.

Musiałam mieć siłę. To mnie nauczyło wewnętrznego rygoru.

Dziś już trochę odpuszczam, bo Tytus jest starszy, ma 6 lat, ale wcześniej wracałam z koncertu i zupełnie nie miało znaczenia, czy jestem zmęczona czy chora, nie mogłam się ze sobą cackać. Tłumaczyłam sobie: jestem wodą, jestem skałą, jestem opoką, jestem niezniszczalna, dam radę. W tamtym czasie sama się sprawdziłam, zbudowałam emocjonalnie cegła po cegle. Dziś, patrząc na mojego syna, wiem, że zrobiłam kawał dobrej roboty i to jest moja inwestycja.

Cały wywiad dostępny jest w 28/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.