Pod koniec ubiegłego tygodnia stało się jasne, że kolejna edycja Fest Festivalu w Parku Śląskim w Chorzowie nie odbędzie się. 4 sierpnia organizator potwierdził niepokojące przecieki medialne i poinformował, że „został zmuszony do uruchomienia postępowania upadłościowego”. Bilety, jak w przypadku innych kilkudniowych festiwali z udziałem międzynarodowych gwiazd, nie były tanie. Przykładowo, czterodniowy karnet „ostatniej szansy” wraz z miejscem na campingu kosztował 1079 zł, karnet weekendowy z campingiem – 839 zł, a karnet weekendowy bez campingu 639 zł. Organizator (za pośrednictwem fanpage'a festiwalu, a nie agencji koncertowej) przekazał, że sytuacja „uniemożliwia na ten moment wypłatę jakichkolwiek należności przez spółkę”.
Czy rzeczywiście dla klientów jest już za późno? Zapytaliśmy o to adwokata Michała Gajdę, który prowadzi kancelarię w Szczecinie.
„Droga do ogłoszenia upadłości nie jest wcale tak prosta i szybka jak może to wynikać z dość lakonicznego oświadczenia organizatora lub komentarzy w grupach dyskusyjnych w mediach społecznościowych. W celu zainicjowania postępowania upadłościowego spółka musi złożyć wniosek do właściwego sądu. Zgodnie z art. 27 ust. 3 Prawa upadłościowego, Sąd postanowienie o ogłoszeniu upadłości wydaje w terminie dwóch miesięcy od złożenia wniosku” – powiedział „Wprost”.
Adwokat dodał, że „dopóki upadłość nie zostało ogłoszona, klienci mogą ubiegać się o zwrot środków za zakupione bilety – w zależności od formy sprzedaży – bądź to bezpośrednio do organizatora, bądź do platformy sprzedażowej”. Zaznaczył, że „w przypadku biletów zakupionych bezpośrednio u organizatora, z roszczeniami możemy występować aż do czasu ewentualnie ogłoszonej upadłości”.