"Zakochana Jane" to piękna bajka. Ale na końcu powinna być adnotacja: to tylko film, proszę nie szukać w nim inspiracji dla siebie.
"Co ona robi?! - Pisze. - Czy temu nie można jakoś zaradzić?" – taki dialog prowadzą między sobą dwie starsze damy obserwując ukradkiem Jane Austen (rewelacyjnie gra ją Anne Hathaway). Ta rozmowa trafnie oddaje klimat, w jakim przyszło tworzyć słynnej pisarce. Purytańska Anglia przełomu XVIII i XIX wieku nie za bardzo pozwalała kobietom rozwijać skrzydła. Mogły one gotować obiady, rodzić dzieci, czasami wybrać się na tańce – i to wszystko. Tymczasem Austen uparła się, że będzie pisać. To szokowało i rodziło opór. Wszyscy wokół niej starali się wepchnąć ją w utarte kanony, których z kolei ona nie akceptowała. Konflikt narastał.
"Zakochana Jane" ("Becoming Jane"), reż. Julian Jarrold, Irlandia/USA/Wielka Brytania, 2007
Właśnie ten konflikt jest motorem "Zakochanej Jane". Film niespieszny, jego akcja rozgrywa się w przepięknych plenerach wiejskiej Anglii z krótkimi przebitkami na "wielkomiejski" Londyn (możemy nawet podejrzeć, jak wyglądał ówczesny "clubbing"). Ale mimo tej sielankowości dzieło Juliana Jarrolda ma pazur. Głównie dzięki nieustępliwości Austen, ale także dzięki osobowości Toma Lefroya (wciela się w niego James McAvoy). Ci dwoje ciągle się ze sobą ścierają, kłócą, spierają, ale po chwili lgną do siebie jak namagnesowani. Niby to banał, klisza, którą kino karmi się od swego zarania. Ale w wydaniu Hathaway i McAvoya wygląda świeżo – i bardzo dobrze się ogląda.
Podobno Szekspira do napisania "Romea i Julii" pchnął zawód miłosny. Według Jarrolda, w podobny sposób motor do pisania znalazła autorka "Dumy i uprzedzenia". Świetnie wypada to w filmie – główni bohaterowie są tacy szlachetni, wzniośli. Oglądając ich na ekranie można uwierzyć, że na świecie są naprawdę porządni ludzie, dla których istnieje coś więcej niż zwykła chęć przeżycia do pierwszego. Na tym właśnie polega wielkie kino – dobry film powinien być bajką, która na dwie godziny przeniesie nas do lepszego świata. Ale nie na dłużej niż dwie. Bo jednak takie życie, jakie prowadziła Austen, musiało być piekłem. Nie warto przez nie przechodzić – nawet jeśli nagrodą jest literacka nieśmiertelność."Zakochana Jane" ("Becoming Jane"), reż. Julian Jarrold, Irlandia/USA/Wielka Brytania, 2007