Maciej Drzażdżewski, „Wprost”: Niegdyś śpiewałeś mroczne, romantyczne piosenki, ale teraz masz chyba ochotę zastąpić mrok słońcem. Skąd ta zmiana?
Baasch: To nie jest wynik jakichś kalkulacji czy wdrażania nowych koncepcji. Po prostu ja sam się zmieniam. Na pewno dużo łatwiej jest komuś z zewnątrz stwierdzić, czy moja muzyka jest obecnie bardziej wesoła, słoneczna czy nadal mroczna. Dla mnie to jest zapis chwili i tego, co się dzieje we mnie i dookoła. Widocznie w mojej głowie jest teraz nieco jaśniej i wynikiem tego jest ta muzyka.
Być może wpływ na charakter nowej muzyki miało miejsce, w którym powstawała? Nowy materiał komponowałeś przecież w słonecznym Madrycie.
To całkiem ciekawa kwestia, bo być może faktycznie w tej muzyce słychać jakąś zmianę we mnie, która popchnęła mnie do pewnych decyzji, jak np. do tej, by pomieszkać gdzie indziej. Na pewno pobyt w innym miejscu i odcięcie się od codzienności oraz znalezienie takiego bastionu, w którym jestem tylko ja i muzyka, wpłynęły na tę nową muzykę.
Myślę, że kultura hiszpańska, inny klimat miasta i samo bycie w innym miejscu niż w Warszawie, w której się urodziłem i całe życie tu mieszkałem, powoduje, że byłem też gdzie indziej na poziomie energetycznym. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, że ta muzyka jest o Hiszpanii czy też, że Hiszpania na nią bezpośrednio wpłynęła, ale na pewno okoliczności jej powstawania miały znaczenie. Byłem gdzie indziej, byłem w momencie, w którym wiedziałem, że coś chcę zmienić.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.