Koniec gadania, że Rolling Stones to już tylko grupa rekonstrukcyjna, która krąży po świecie imitując na koncertach dawną energię i powtarzając swoje największe hity. Teraz zdarzyło się coś takiego, jakby dąb Bartek przestał tylko szeleścić liśćmi i nagle zrobił krok wyraźnie pokazując, że nie jest zabytkiem przyrody, lecz nadal pełnym życia drzewem. Że to życie tli się jeszcze w nich pokazali niespodziewanie w czasie pandemii, gdy w 2020 roku, po latach milczenia, niespodziewanie opublikowali utwór „Living in A Ghost Town”. Krótki opis życia w pustych miastach, w zamknięciu, kiedy głównym zajęciem było wpatrywanie się w telefon i borykanie się z pesymistycznymi myślami – „zawsze czułem, że to wszystko się zawali”, śpiewał w nim Mick Jagger.
Świat na szczęście odżył, ale ich muzyczny światek musiał przetrwać wielki wstrząs – w 2021 zmarł Charlie Watts. Żałoba zespołu wywołała reakcję, jakiej można się było spodziewać: ruszyli w trasę koncertową dedykowana zmarłemu perkusiście, a potem jednak zabrali się do roboty i nagrali płytę z nowymi piosenkami opatrzoną informacją: „Dedicated with love to Charlie Watts”. Nie pierwszy raz w trakcie ich kariery okazało się, że trudne zdarzenia mobilizują zespół do działania. No i były jeszcze te ich osiemdziesiąte urodziny – Jagger ostro zaganiał kolegów do roboty, tak żeby skończyć nagrywanie do Walentynek. Udało się, płyta ukazała się 20. października, czyli między jego urodzinami (26.07) a urodzinami Keitha Richardsa (18.12). Jak zwykle dobrze to sobie wymyślił.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.