Czerwiec na rockowo. Początek lata pod znakiem ciężkich brzmień

Czerwiec na rockowo. Początek lata pod znakiem ciężkich brzmień

Tool
Tool Źródło: Live Nation
Czerwiec przyniesie fanom gitarowego grania kilka doskonałych okazji do oddania się koncertowemu szaleństwu. Polskę odwiedzi m.in. Tool i niezmordowani bracia Cavalera.
Bilety na wszystkie koncerty dostępne na stronach Live Nation.

Jego ekstrawagancja Maynard James Keenan i koledzy po raz kolejny postanowili odwiedzić Polskę. Dobrze naoliwiona i matematycznie precyzyjna muzyczna maszyna Tool pojawi się 11 czerwca w krakowskiej TAURON Arenie.

Opera bez litości

W przyszłym roku Kalifornijski zespół obchodzić będzie 35-lecie na scenie. W tym czasie panowie wydali zaledwie pięć płyt. Mało? Być może, ale w ostatnich trzech dekadach trudno o bardziej treściwe wydawnictwa. Tool nie są zainteresowani graniem schlebiającym algorytmom serwisów stramingowych i mediów społecznościowych. Komponują długie, skomplikowane rytmicznie suity, w których wokal Keenana przybiera formę szalonego przewodnika.

Koncerty zespołu to nie tylko muzyczne uczty, lecz także nietuzinkowe spektakle wizualne. Współgrające z pulsującą linią basu i perkusji światła i wizualizacje czynią z występów grupy niebanalne widowiska. Do tego dodajmy mroczne scenografie i ekscentryczne kostiumy Maynarda Jamesa Keenana, a w rezultacie dostajemy coś w rodzaju ciężkiej gitarowej opery. Warto to przeżyć.

Czytaj też:
Kobieta, która zatrzęsła punk rockiem. Ikona przyjedzie do Polski

Horror w Niebie

A gdyby tak zamieszkać w rzeźni i to tam szukać inspiracji przy nagrywaniu kolejnej płyty? Ależ proszę bardzo! Tak właśnie zrobił przywódca mrocznego kolektywu Haunted Mound, ukrywający się pod pseudonimem Sematary. Trudno się zatem dziwić, że w efekcie powstał album „Butcher House”, na którym znaleźć możemy utwory zatytułowane „Babayaga” czy „Go dig my grave”.

Choć popularność Sematary rośnie i wykracza już daleko poza muzyczne podziemie, to pochodzący z Kaliforni artysta bardzo dba o to, by jego muzyka była w pełni niezależna. Po sukcesie poprzednich albumów, wytwórnie ustawiły się do niego w kolejce, ale on konsekwentnie odrzucał wszelkie propozycje i pozostał wierny własnej wizji artystycznej.

Jaka to wizja? Mroczna i pełnokrwista, ale najlepiej przekonać się o tym na własnej skórze. Sematary zagra 12 czerwca w warszawskim klubie NIEBO.

Czytaj też:
Krzysztof Zalewski: Dostałem wp…dol za „bycie pedałem”, bo miałem kolorowe ciuchy

Odkryć brzmienie na nowo

Underoath nie cierpią stać w miejscu i nie mają najmniejszego zamiaru nagrywać utworów, przypominających coś, co grali już wcześniej. Z potężną dawką agresji w brzmieniu gnają przed siebie szukając zupełnie nowych definicji dla swojej muzyki. A co na to fani? Wygląda na to, że właśnie tego oczekują, o czym świadczy reakcja na ostatni album grupy zatytułowany „Voyeurist”.

– Reakcja fanów wydaje się być w stu procentach pozytywna, co bardzo nas motywuje. Wprawdzie, tworząc nowe kompozycje, nie myślimy o tym, jak zostaną odebrane i skupiamy się raczej na tym, co podpowiada nam nasza wrażliwość, ale kiedy fani reagują na nowy materiał w tak pozytywny sposób, to naprawdę wspaniałe uczucie. Może jest to też delikatnie przerażające, bo może nie poszliśmy wystarczająco daleko pod prąd, ale jestem przekonany, że znalazłbym sporo osób, które poczuły się zawiedzione i urażone nowym materiałem – mówił zadowolony Spancer Chamberlain w wywiadzie dla chorus.fm.

Underoath wystąpią 12 czerwca w warszawskiej Proximie.

Uwaga! Będzie młyn

Braciom Cavalera najwyraźniej przypadł do gustu polski klimat, bo postanowili po raz kolejny wybrać się nad Wisłę. Tym razem odwiedzą trzy polskie miasta, zatem już teraz możemy wydać ostrzeżenia dla Gdańska (22 czerwca, klub B90), Wrocławia (23 czerwca, klub CK A2) i Poznania (24 czerwca, klub Tama). Tej gitarowej anomalii nie da się zatrzymać.

Ich koncerty to doskonała okazja, by posłuchać utworów, od których zaczęła się ich spektakularna kariera. Panowie po niemal czterdziestu latach burzy i naporu postanowili raz jeszcze nagrać legendarne albumy Cavalera Conspiracy „Morbid Visions” i „Bestial Devastation”. Czas może i zmienił samych muzyków, ale niczego nie ujął z ich niedoścignionej destrukcyjnej energii. Szykuje się niezły młyn.

Czytaj też:
Kiedyś łamał nastoletnie serca w HIM, wkrótce zagra w Polsce. Ville Valo: W Warszawie jadłem najlepszy chleb w życiu

„Spal to!”

Czasem kluczem do sukcesu jest coś tak oczywistego, jak przyjaźń pomiędzy członkami zespołu. Atreyu to pięciu kumpli, których poza pasją do grania muzyki połączyły też silne osobiste relacje. Panowie ufają sobie zarówno w życiu, jak i na scenie i w studiu.

Owocem tego zaufania jest ich ostatni album „The Beautiful Dark of Life”, na którym znalazł się utwór „Watch Me Burn”. To kompozycja szczególnie istotna dla basisty zespołu Portera McKnighta, który zmagał się z depresją.

– Dla mnie to piosenka o oczyszczeniu przez ogień – wyjaśnia McKnight. – Cokolwiek cię przygnębia i powstrzymuje, spal to. Wykorzystaj to, wyciągnij wnioski, idź dalej i rozwijaj się. Ta rzecz nie zasługuje na ciebie, a ty nie zasługujesz na nią – podkreśla.

Atreyu zagrają 26 czerwca w warszawskich Hybrydach.

Czytaj też:
Katie Melua dla „Wprost”: „Miałam wielkie szczęście, że wyemigrowałam z Gruzji”
Czytaj też:
Margaret szczerze o przemocy seksualnej: Musiałam pozbyć się winy, która nie była moja

Źródło: Live Nation, Chorus.fm