Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Zastanawiałam się, dlaczego w ostatnich latach w mediach było cię tak mało? Z czego to wynika?
Mietek Szcześniak: Artysta zależy od zaproszeń. Między nami a publicznością jesteście wy, media. Jeżeli nas zapraszacie, to publiczność ma do nas dostęp. Jeśli nie, to nie ma. Chyba że tylko na koncertach, ale to się wiąże, bo to napędza. Prawda?
Ale to dziennikarze cię nie zapraszali do rozmów, bo się obrazili, bo odmawiałeś? Wiem, że działają takie mechanizmy w tym świecie, że jeżeli ktoś odmówi kilka razy, to po prostu jest pomijany.
Nie, myślę, że zajmują się bardziej topowymi artystami i może też jakoś czasy nie sprzyjały.
A ty się czujesz artystą na bocznym torze?
Nie. Na bocznym, co to znaczy?
Słuchanie podcastu i czytanie całości treści w dniu premiery nowego odcinka dostępne jest jedynie dla stałych Czytelników „WPROST PREMIUM”. Zapraszamy.
Odcinek dostępny jest w ramach promocji:
Podcast został zrealizowany we współpracy ze Studiem Plac.
Że nie w mainstreamie. Powiedziałaś, że media zajmują się innymi artystami…
To jest naturalne. Ja jestem długo już (na scenie – red.), w przyszłym roku będzie 40 lat od mojego debiutu, od którego liczę zaistnienie w państwa wyobraźni. To był 1985 rok, kiedy zaśpiewałem w Opolu „Przyszli o zmroku”, kompozycję Krzesimira Dębskiego do słów Jacka Cygana.
Śpiewam tę piosenkę do dziś. Niestety ciągle aktualna.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.