Brałeś udział w sekcjach zwłok, mieszkałeś pod jednym dachem z osobami z półświatka. Jakie były Twoje pierwsze myśli i emocje, gdy zorientowałeś się, że dzielisz przestrzeń życiową z mordercą?
Z nim akurat nie mieszkałem pod jednym dachem, ale z nim pracowałem. To był człowiek, który bardzo żałował swojego czynu i robił wszystko, aby zadośćuczynić popełnionym krzywdom. Większy szok przeżyłem, gdy dowiedziałem się, że facet, z którym kiedyś dzieliłem jeden apartament – gdyby nie ograniczały go europejskie prawa – z przyjemnością nabiły moją głowę na pal. Tylko dlatego, że dla niego byłem niewiernym. Ale to już zupełnie inna historia…
Powiedziałeś kiedyś, że aby dobrze pisać trzeba umieć słuchać. Pamiętasz jakieś szczególne rozmowy lub wyznania, które najbardziej utkwiły Ci w pamięci?
Praktycznie w każdej mojej książce wybrzmiewają podobne historie. Są one zaszyte w fabule, w dialogach, w postaciach. Ale to prawda. Pisarz powinien mieć w sobie coś z psychologa. Musi umieć spoglądać na świat oczami ludzi, którzy często patrzą na ten świat zupełnie inaczej, inaczej go postrzegają. Dopiero gdy spróbujemy zrozumieć daną osobę, możemy podjąć próbę zrozumienia jej motywacji. Nie można mierzyć wszystkich swoją miarą. Myślę, że to jest też uwaga do Czytelników, którzy w recenzjach piszą komentarze w stylu „przecież ja bym tak nie zrobił”, „nie rozumiem zachowania tego bohatera”, „nie wierzę, że ta bohaterka mogła być tak naiwna”, itp. Owszem, nie wszyscy by tak zrobili i nie wszyscy by się tak zachowali, ale właśnie takie jest życie. Nie jesteśmy tacy sami, a często bardzo, bardzo różni.
Myślisz, że człowiek może być z natury zły?
To wszystko zależy od budowy pewnych obszarów mózgu. Jeśli występuje jakiś defekt, to jak najbardziej. Wystarczą braki w materii sumienia czy empatii i taki człowiek już ma silne predyspozycje, aby bez oporów krzywdzić innych. Ale to raczej wyjątki. Zło zwykle wzrasta w człowieku latami i jest pochodną doświadczeń życiowych. Jeśli te są bardzo przykre, zwłaszcza w okresie młodzieńczym, ma większe szanse, aby wypłynąć w okresie, gdy człowiek stanie się dorosły.
Co byś powiedział ludziom, którzy twierdzą, że aby pisać o zbrodni i przestępczości, nie trzeba mieć osobistych doświadczeń z tym związanych?
Nic bym im nie powiedział. Każdy jest inny i może są pisarze i pisarki z taką wyobraźnią, że są w stanie pisać o takich rzeczach w sposób wiarygodny. Ja jednak trzymam się zasady, że żeby coś dobrego napisać, trzeba to najpierw przeżyć, a przynajmniej posłuchać ludzi, którzy mieli podobne doświadczenia.
Podczas pracy na platformach wiertniczych i w innych niebezpiecznych zawodach poznałeś ludzi o bardzo różnym pochodzeniu i charakterze. Jak te spotkania kształtowały Twoje podejście do tworzenia złożonych i autentycznych postaci?
To nieocenione źródło inspiracji. Dzięki temu, że poznałem ludzi z wielu kultur, wierzących w różnych bogów, wychowanych w różnych środowiskach i patrzących na świat przez pryzmat różnych doświadczeń życiowych, uważam, że mam całkiem niezłe predyspozycje, aby tworzyć złożone i autentyczne charaktery. Czy mi się to udaje, to już zupełnie inna kwestia. W tym względzie ocenę, jak zawsze, pozostawiam moim Czytelnikom.
Twoje życie pełne jest niezwykłych przygód i podróży. Które z tych doświadczeń najbardziej wpłynęły na Twoją twórczość?
Każda chwila niesie w sobie coś cennego. I to wcale nie muszą być przygody czy podróże. Trzeba po prostu starać się chłonąć świat wszystkimi zmysłami, czasem przystanąć i zastanowić się nad daną sytuacją. Ja jestem dobrym obserwatorem. Często lubiłem w ciszy analizować zachowania innych ludzi, obserwować ich, dostrzegać drobne gesty czy niewiele znaczące słowa, za którymi kryła się prawda, którą chcieli ukryć przed światem. I tak trochę w kontrze do pytania – jakiś czas temu ktoś zauważył, że w moich książkach często podejmowany jest temat dzieci. I rzeczywiście. Nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale to fakt, że zostałem ojcem mógł wpłynąć na moją twórczość najsilniej. Wcale nie muszą to być przygody czy podróże, choć jak wiemy, diabeł tkwi w szczegółach, a te doświadczenia pozwalają mi do tworzonych przeze mnie fabuł w sposób naturalny i nienachalny implementować te detale.
Twoja książka "La Bestia" to wynik podróży do Kolumbii i śledzenia losów seryjnego mordercy. Jakie było największe wyzwanie podczas tworzenia tej powieści?
Logistyka. To było naprawdę gigantyczne wyzwanie logistyczne. Musieliśmy znaleźć ludzi, którzy znają temat, przewodników i ochroniarzy, następnie zaplanować całą podróż po jednym z najbardziej niebezpiecznych krajów świata. A najczęściej poruszaliśmy się z dala od szlaków turystycznych. Jeździliśmy od miasta do miasta, od wsi do wsi, penetrowaliśmy slumsy, gdzie policja nie zagląda od dziesięcioleci, gdzie rządzą kokainowe kartele. Ale nie mieliśmy wyboru, bo to właśnie w takich miejscach żył, pracował i mordował Garavito. Na szczęście, pomimo kilku „przygód”, udało się wrócić do domu w jednym kawałku.
Jakie nowe miejsca planujesz odwiedzić, by zebrać materiał do swoich kolejnych książek? Czy masz już jakieś konkretne plany?
Jest ich chyba nieskończona liczba, więc może skupię się na najbliższym półroczu. Pod koniec września wybieram się do Nepalu, a zaraz po Nowym Roku do Kambodży. Czy coś się z tego urodzi? O tym Czytelnicy przekonają się już za jakiś czas;)
Seria z Igorem Brudnym zdobyła ogromną rzeszę fanów. Co według Ciebie sprawia, że czytelnicy tak mocno związują się z Twoimi postaciami?
Moje postaci są po prostu wiarygodne. Igor Brudny to już w zasadzie nie bohater z kart powieści. On żyje już własnym życiem. Ale nie tylko o Brudnego tu chodzi. Sporo postaci w moich książkach ma swoje odpowiedniki w rzeczywistości. Oczywiście nie buduję takich bohaterów w skali jeden do jednego, ale często wykorzystuję charaktery i osobowości ludzi, których spotkałem na swojej drodze. Czasem coś dodam, czasem coś ujmę, czasem stworzę postać z charakterów kilku osób. Trzeba to potem jeszcze przefiltrować przez sito fabularne i tak powstaje bohater z krwi i kości.
Jesteś znany z dokładnego researchu i wnikliwego opisywania rzeczywistości. Jakie są Twoje metody pracy nad nową książką, szczególnie pod kątem zbierania materiałów i informacji?
Research mam we krwi. To wynika z dziennikarskiego doświadczenia. Pisarze, którzy nigdy nie publikowali odważnych tekstów w poważnych mediach, często nie mają poczucia odpowiedzialności za to, co piszą. I zdarza im się pisać bzdury. Ja ją mam, więc gdy czegoś nie wiem albo nie jestem pewny, to nie zastanawiam się, czy powinienem to sprawdzić, tylko to robię. Jadę w dane miejsce, spotykam się z danym specjalistą, a jak trzeba to zakładam rękawiczki i asystuję przy sekcji zwłok.
Twoje powieści nie tylko wciągają fabułą, ale również poruszają trudne tematy społeczne i psychologiczne. Jakie przesłanie chciałbyś przekazać czytelnikom poprzez swoje książki?
Jestem przede wszystkim dostarczycielem emocji i chciałbym, aby Czytelnicy dobrze się przy moich książkach bawili. Zawsze jednak staram się, aby w każdej historii kryło się jakieś drugie dno. Nie chcę jednak zmuszać nikogo, aby się go doszukiwał. W tym też kryje się pewna umiejętność. Nie można być zbyt nachalnym. Kto będzie chciał dostrzec coś więcej niż czystą rozrywkę fabularną, to z pewnością dostrzeże. Wierzę w inteligencję moich Czytelników.
W "Anubisie" pojawiają się elementy starożytnej kultury egipskiej. Co zainspirowało Cię do włączenia tych motywów do fabuły i jak przygotowywałeś się do ich wiernego przedstawienia?
Zawsze staram się, aby każda moja książka wnosiła coś nowego. Nawet jeśli seria z Igorem Brudnym ma swój nieoczywisty, mroczny klimat, to jednak za każdym razem próbuję Czytelnika zaskoczyć czymś nowym. I to jest chyba siła tej serii. Nie tylko sam bohater, ale i różnorodna, wymykająca się schematom fabuła, ciekawe śledztwa i wyrafinowani antagoniści. Tym razem padło na motywy egipskie.
Mówiłeś, że twoje doświadczenia z różnych zawodów i podróży bardzo wpłynęły na Twoją twórczość. Czy mógłbyś opowiedzieć o jednym z tych doświadczeń, które bezpośrednio zainspirowało konkretną scenę lub postać w Twojej książce?
Jest ich całe mnóstwo, ale to które wzbudziło we mnie największej emocji, łączyło się ze zniknięciem mojej dwuletniej wówczas córeczki. To było w Ustroniu Morskim, gdzie kilka lat temu spędzałem z dziećmi wakacje. Pewnego dnia poszliśmy do parku rozrywki i dosłownie na ułamek sekundy spuściłem córkę z oczu. Zniknęła mi w tłumie i to było dziesięć najstraszliwszych minut w moim życiu. A że jestem pisarzem kryminałów i wyobraźnie mam bujną, to przez głowę przemknęły mi wszystkie najczarniejsze scenariusze. Na szczęście córka się odnalazła i wszystko zakończyło się szczęśliwie. Ale już chwilę po tym, wiedziałem, że będę musiał wyrzucić z siebie te emocje. I tak pojawił się pomysł na „Prawo matki”.
Twoja praca wymaga dużego zaangażowania i poświęcenia. Jak radzisz sobie z presją i oczekiwaniami zarówno wydawców, jak i czytelników?
Staram się o tym nie myśleć i robić swoje. Tak jak kiedyś Adam Małysz powtarzał, że zawsze skupia się na tym, aby oddać kolejny dobry skok, tak ja powtarzam, że moim celem jest napisanie kolejnej dobrej książki. Myślę jednak, że tak Wydawca jak i Czytelnicy znają mnie na tyle, że zdążyli mi już zaufać. Wiedzą, że spod mojej ręki nie wyjdzie żaden gniot.
Jakie są Twoje dalsze plany literackie? Czy możesz zdradzić, nad czym obecnie pracujesz?
W tym roku chciałbym zamknąć trylogię z Lutą Karabiną. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to książka pojawi się jesienią.