Giuseppe Di Matteo: Syn, który zapłacił za ojcowską zdradę mafii
Włoska mafia od dziesięcioleci budzi grozę, a zasada omerty – zmowy milczenia – nadal jest świętością w jej strukturach. Jednak mafia nie tylko ściga dorosłych, którzy odważają się złamać tę zasadę. Giuseppe Di Matteo, syn Santina Di Matteo – skruszonego członka sycylijskiej Cosa Nostry – stał się ofiarą przerażającej zemsty mafii w latach 90. W 1993 roku Santino postanowił współpracować z włoską policją i zeznawać przeciwko mafii, aby wymierzyć sprawiedliwość za liczne zbrodnie oraz przemoc, której był świadkiem i uczestnikiem. W zamian za te zeznania mógł liczyć na ochronę dla siebie. Jednak mafia, nie mogąc bezpośrednio sięgnąć po niego, skierowała swoją bezwzględną zemstę na jego najbliższych.
W listopadzie 1993 roku 13-letni Giuseppe został porwany przez ludzi Cosa Nostry. Mafia, chcąc zastraszyć Santina i zmusić go do wycofania zeznań, przez dwa lata więziła chłopca w nieludzkich warunkach. Przetrzymywany w ciemnych, wilgotnych piwnicach, chłopiec był traktowany okrutnie, żyjąc w ciągłym strachu i niepewności. Giuseppe był przerzucany z miejsca na miejsce, aby policja nie mogła go odnaleźć, a każde z tych miejsc było bardziej ponure i brutalne niż poprzednie.
Przez dwa lata mafijni oprawcy wysyłali Santino Di Matteo wiadomości, mające zmusić go do milczenia. Santino, choć zrozpaczony, kontynuował współpracę z władzami, licząc na to, że Giuseppe zostanie uwolniony. Niestety, Cosa Nostra nie miała zamiaru darować mu zdrady. W styczniu 1996 roku, po dwóch latach przetrzymywania chłopca, mafia zdecydowała się zakończyć jego życie w sposób, który miał stać się przestrogą dla wszystkich, którzy mogliby zechcieć pójść śladami Santina.
Giuseppe został zamordowany w niezwykle brutalny sposób – jego oprawcy udusili go, a następnie rozpuścili jego ciało w kwasie, aby nie pozostawić po nim śladów. Cosa Nostra zadbała, by nie tylko wyeliminować chłopca, ale także wysłać przerażający sygnał do innych mafijnych rodzin i całej społeczności: zdrada i współpraca z wymiarem sprawiedliwości prowadzi do nieodwracalnych tragedii, nie tylko dla zdradzającego, lecz także dla jego najbliższych.
Przemoc, która dotyka zwykłych ludzi
Graziella Campagna była drobną siedemnastoletnią dziewczyną o dziecięcej twarzy. Uwielbiała haftować. Ostatni raz widziano ją 12 grudnia 1985 roku, kiedy czekała na autobus, którym zawsze wracała do domu z pracy w pralni chemicznej. Miała na sobie czerwoną kurtkę i czarne spodnie…
Pralnia zatrudniająca Graziellę znajdowała się w miasteczku Villa franca w sycylijskiej prowincji Mesyna. Jednym z jej stałych klientów był Eugenio Cannata, uprzejmy, łysiejący inżynier budownictwa po czterdziestce. Podczas wizyt w pralni Cannacie zawsze towarzyszył młodszy, znacznie bardziej milczący kolega. Sortując pewnego dnia pranie Cannaty, Graziella znalazła w kieszeni jednej z jego koszul przezroczysty winylowy portfel; w środku była fotografia papieża Jana XXIII i mały dzienniczek. Z dzienniczka wynikało niezbicie, że Eugenio Cannata to w istocie pseudonim. Posługujący się nim mężczyzna w rzeczywistości był mafiosem – człowiekiem honoru, jak sam siebie nazywał – ukrywającym się przed wymiarem sprawiedliwości z powodu zarzutów o handel narkotykami. Jego milczący przyjaciel pełnił funkcję ochroniarza. Jest mało prawdopodobne, by Graziella zdawała sobie sprawę z tego, jak niebezpiecznego dokonała odkrycia. Niemniej Eugenio Cannata zapewne dowiedział się, że jej brat jest karabinierem, i zde cydował, że nie warto ryzykować, darując jej życie. Razem z ochroniarzem uprowadzili ją z przystanku autobusowego, wywieźli w góry, przesłuchali w opuszczonym forcie i wreszcie zamordowali. Graziella została postrzelona z obrzyna pięć razy z bliskiej odległości. Pierwszy strzał trafił ją w rękę i ramię. Pewnie wyciągnęła je instynktownie przed siebie, gdy dotarło do niej, co ją czeka. Kolejne trzy strzały dosięgły jej twarzy, brzucha i barku. Leżała już na ziemi, kiedy zabójca stanął nad nią i oddał ostatni strzał – w pierś. Graziella Campagna padła ofiarą cosa nostry, mafii sycylijskiej.
– fragm. Włoska Mafia, John Dickie, 2024, Wydawnictwo Czarna Owca
Walka, która trwa po dziś dzień
Historia Giuseppe Di Matteo, choć wstrząsająca, jest tylko jednym z przykładów na to, jak brutalnie i bezwzględnie mafia walczy o swoje wpływy. Od lat 80. po dziś dzień włoskie służby toczą nieustanną batalię z mafią, starając się rozbijać jej struktury i chronić społeczeństwo. Niestety, mafia, choć osłabiona przez liczne aresztowania, nie przestała istnieć. Wciąż szuka sposobów, by wpływać na włoską gospodarkę, politykę i lokalne społeczności.
Zabójstwo Giuseppe jest jednym z najbardziej mrocznych rozdziałów we włoskiej historii walki z mafią, lecz także przypomnieniem, jak ważne są konsekwentne działania władz i społeczne wsparcie dla tych, którzy mają odwagę walczyć z mafią. Wspomnienie tragedii tego chłopca do dziś służy jako przestroga i jednocześnie jako motywacja do wytrwałej walki przeciwko przestępczym organizacjom, które nie tylko trują życie społeczeństwa, ale i kładą cień na przyszłość niewinnych dzieci i ich rodzin.
„Włoska Mafia” jest szczegółową kroniką mafijnego terroru i jego ofiar, ale także dokumentuje złożone struktury przestępczych imperiów, które wciąż rządzą nie tylko włoską prowincją, ale i przenikają do struktur globalnych. Dickie prowadzi czytelnika przez mroczny świat włoskich „rodzin”, analizując, jak te przestępcze organizacje przez lata ugruntowały swoją pozycję w społeczeństwie i zbudowały sieci wpływów, które sięgają aż po globalne rynki finansowe. Książka pokazuje, że mafia, choć osłabiona, nie została pokonana – wręcz przeciwnie, wciąż ewoluuje, stając się globalnym graczem, który wpływa na rynki i politykę międzynarodową.