Wygląda na to, że Ninja i Yolandi Visser polubili Polskę, bo po raz kolejny pojawią się nad Wisłą, by zapewnić fanom solidną dawkę szaleńczego tańca. Die Andwoord zagrają już 6 grudnia w Krakowskiej Tauron Arenie.
Dziwni i szaleni
Odkąd pojawili się na muzycznym radarze dziennikarzy i słuchaczy, jasnym było, że ich najsilniejszą bronią jest szok. Szokowali swoim wyglądem, zachowaniem, wywiadami, tekstami i wreszcie muzyką, która jednych wciągała, a innych od odstraszała. Die Atwoord, mieli na siebie pomysł. Wszystko, począwszy od fryzur, a na scenografii teledysków skończywszy, wpisywało się w dobrze przemyślaną koncepcję, która miała i zagwarantowała im międzynarodowy sukces.
Filigranowa Yolandi w teledyskach i na scenie zmieniała się w demoniczną wróżkę, której fantazje i upodobania mogły, po prostu, przerażać. Kiedy śpiewa frazę „I think you’re freaky, and I like it a lot”, to trudno jej nie uwierzyć. Równie przekonujący jest jej towarzysz Ninja, który starannie buduje wokół siebie legendę outsidera, który mimo przeciwności losu osiągnął spektakularny sukces.
Razem są wulkanem energii, a podczas koncertów serwują fanom potężną dawkę elektronicznego hałasu i niczym niepohamowanego tańca.
Kontrowersyjni
O ile w scenicznym szaleństwie jest skuteczna metoda na przyciągnięcie uwagi, o tyle zainteresowanie zespołem ma również swoją mroczną stronę. W 2022 adoptowany syn pary Gabriel „Tokkie” du Preez oskarżył swoich przybranych rodziców o wykorzystywanie i przemoc psychiczną.
22-letni dziś mężczyzna cierpiący na rzadką chorobę skóry zwaną hipohidrotyczną dysplazją ektodermalną twierdził, że muzycy zainteresowali się nim wyłącznie ze względu na stan jego zdrowia. Twierdził również, że chcieli wykorzystać jego chorobę w celach promocji. Ponadto oskarżył Ninję i Yolandi o próbę zniewolenia.
– Sprawili, że uwierzyłem, że jestem diabłem. Kazali mi więcej przeklinać i sprawili, że uwierzyłem, iż mogę palić ludzi w piekle i że jestem królem piekła. Powiedzieli mi, że mogę sprowadzić ciemność na świat – przekonywał Tokkie.
Die Antwoord wielokrotnie zaprzeczali słowom adoptowanego syna. W opublikowanej w mediach społecznościowych odpowiedzi podkreślili, że są łatwym celem dla hejterów. „Ze względu na dzikie wizerunki sceniczne oraz przenikliwe, psychologiczne teledyski, Die Antwoord zostali oskarżeni przez swoich hejterów o prawie każdą zbrodnię znaną ludzkości” – napisali.
Bóg jest DJ-em
Zanim jednak odbędzie się koncert szalonego duetu z RPA, do Polski zawitają muzycy, bez których Die Antwoord mogłoby nie być. Faithless zagrają 3 grudnia w wrocławskim Centrum Koncertowym A2.
Słowo „legenda” nie jest w tym przypadku przesadzone. Faithless to niekwestionowanie legendarna formacja, która w znaczący sposób przyczyniła się do rozkwitu brytyjskiej muzyki elektronicznej i rozsławiła ją we wszystkich zakątkach globu. Ostatni raz pojawili się razem na scenie ponad osiem lat temu, a w 2022 roku na fanów grupy spadła smutna wiadomość o śmierci jej lidera Maxi Jazza. Wielu zwątpiło wówczas, że Faithless pojawi się jeszcze kiedyś na scenie. Ale okazuje się, że Sister Bliss i Rollo mają apetyt na więcej.
I całe szczęście! Grupa zagra swoje największe przeboje i na pewno złoży zmarłemu koledze, należny mu hołd. – Pracowaliśmy nad tym powrotem od miesięcy. Naprawdę intensywnie myśleliśmy o tym, co chcemy przekazać zarówno pod względem dźwiękowym, jak i wizualnym. Te występy będą uczczeniem wszystkich lat spędzonych w muzyce i tego, co w niej kochamy. To hołd także dla Maxi – mówiła o powrocie na scenę Sister Bliss.
Czytaj też:
Kaśka Sochacka: Nie wiem, czy ta muzyka jest w stanie wypełnić stadion, ale z drugiej strony?Czytaj też:
Utalentowany i wrażliwy. Dlaczego warto iść na koncert Dawida Tyszkowskiego?