Totalizator Sportowy od wielu lat szeroko – i z intencji powołania – wspiera sport, a także kulturę i dziedzictwo narodowe. Szczególne znaczenie dla wizerunku firmy ma Zamek Królewski w Warszawie.
Totalizator jest dla Zamku partnerem strategicznym, ale też partnerem kończących się w tym roku czteroletnich obchodów jubileuszu 50-lecia jego odbudowy. Zamek Królewski to przecież nie tylko najstarszy gmach w stolicy Polski, średniowieczna siedziba książąt mazowieckich, a od XVII wieku rezydencja królów. To przede wszystkim symbol, niezwykle ważny dla polskiej kultury. Dla Totalizatora Sportowego to również symbol – jego mecenatu nad rodzimą kulturą. TS dzisiaj wspiera Zamek, tak samo jak w latach 70.i 80. poprzedniego wieku wspierała jego odbudowę.
Jak Zamek podniesiono z ruin
Plac Zamkowy bez Zamku Królewskiego? – młodemu pokoleniu warszawiaków trudno to sobie wyobrazić. Jednak generacja warszawiaków, którzy teraz przechodzą na emeryturę, pamięta w miejscu Zamku tylko puste miejsce i ruiny, „okno Żeromskiego” we fragmencie ściany. Po II wojnie światowej ocalały jedynie piwnice, dolna część Wieży Grodzkiej, fragmenty Biblioteki Królewskiej i Arkad Kubickiego. I chociaż król Zygmunt III Waza wrócił na swoją kolumnę już w 1949 r., a Starówce zniszczonej podczas wojny w 90-98 proc. przywrócono świetność w latach 50., to za odbudowę Zamku zabrano się dopiero kilkadziesiąt lat po wojnie.
Decyzję o odbudowie Zamku Królewskiego w Warszawie podjęto wkrótce po dojściu do władzy Edwarda Gierka, podczas posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR 20 stycznia 1971 r. Pierwsze posiedzenie Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego odbyło się również w styczniu 1971 r.
Odbudowa Zamku się nie ślimaczyła –wiechę postawiono w lutym 1973 r., a w lipcu 1974 r. na zamkowych wieżach zamontowano hełmy. Prace nad przywróceniem dawnej świetności zamkowym wnętrzom kontynuowano do 1984 r.; w tym roku rozwiązano Obywatelski Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego, a sam zamek udostępniono.
Zniszczenia wojenne
17 września 1939 r. był czarnym dniem dla Zamku, Warszawy i warszawiaków, i Polski. W Warszawie tego dnia Niemcy przeprowadzili najcięższe od początku agresji na Polskę bombardowanie i ostrzał, szczególnie mocne – Zamku Królewskiego. Płomienie szybko objęły dachy Zamku i wieżę Zygmuntowską, a także pobliską katedrę św. Jana. Warszawiacy, którzy stawili się do ratowania Zamku na radiowy apel prezydenta Stefana Starzyńskiego, zobaczyli przy bramie Grodzkiej ciało kustosza Zamku Kazimierza Brokla. Nosząc wodę w wiadrach i konwiach, usiłowali stłumić pożar gmachu; w końcu udało się ugasić największe ogniska pożaru.
Niemal natychmiast rozpoczęto akcję ratowania zamkowych skarbów.
„Od dnia 17 września aż do chwili wkroczenia do Warszawy wojsk niemieckich wywoziliśmy z Zamku do podziemi Muzeum Narodowego wszystko, co było najcenniejsze: tron królewski, obrazy Canaletta i Bacciarellego, wielkie obrazy historyczne i portrety wybitnych Polaków z Sali Rycerskiej, portrety królewskie z Gabinetu Marmurowego, supraporty z dawnej Sali Audiencjonalnej i sypialni króla, popiersia i głowy w brązie wykonane przez Le Bruna i Monaldiego, obrazy mistrzów polskich i obcych, rzeźby, tapiserie, meble i inne dzieła sztuki zdobniczej” – wspominał Stanisław Lorentz, dyrektor Muzeum Narodowego, mianowany przez prezydenta Starzyńskiego szefem specjalnego Komisariatu Ratowania Zabytków.
Kolejny akt niszczenia siedziby polskich królów rozpoczął się po 27 września 1939 r., czyli po kapitulacji Warszawy. Okupanci zaczęli grabież zamkowych skarbów; obrazów, rzeźb, mebli, żyrandoli, zastawy stołowej, dywanów i innych zabytków przeszłości, marmurów, drzwi. „Kilofami i siekierami rozbijano wspaniałe klasycystyczne boazerie, wydłubywano marmurowe kominki i zrywano piękne drewniane posadzki” – pisał Aleksander Król w monografii „Zamek Królewski w Warszawie”. Równolegle w listopadzie 1939 r. niemieccy saperzy wiercili w zamkowych murach otwory na materiały wybuchowe. Zamku jednak wówczas nie zburzono; zdewastowany gmach przetrwał do września 1944 r., kiedy to Niemcy zrównali go z ziemią.
Wskazówki zamkowego zegara, które stanęły 17 września 1939 r. o godzinie 11.15, ponownie ruszyły dopiero po kilkudziesięciu latach – o godzinie 11.15 19 lipca 1974 r.
Odbudowa
Pomysł podniesienia Zamku z ruin spotkał się z wielkim entuzjazmem społecznym, a sama odbudowa Zamku była przedsięwzięciem unikatowym, bo Zamek odrodził się niemal wyłącznie dzięki ofiarności Polaków – tych z kraju i z zagranicy. Symbolem społecznej zbiórki stała się skarbonka ustawiona na placu Zamkowym już 19 września 1971 r., pełna monet i banknotów. W sumie w kraju i na świecie zebrano miliard złotych i ponad 800 tys. dolarów; przekazano też wiele zabytkowych przedmiotów na rzecz wyposażenia. Łączny koszt odbudowy zamku – wg szacunków, które podała kustosz Bożena Radzio w rozmowie z PAP – to ok. 3 mld zł, wliczając w to prace społeczne wykonane na rzecz odbudowy.
Swoją – znaczącą – cegiełkę do odbudowy Zamku Królewskiego dołożył również Totalizator Sportowy. To między innymi dzięki Totalizatorowi Sportowemu i jego graczom Warszawa odzyskała swój Zamek.
Totalizator Sportowy włączył się w akcję zbierania funduszy na odbudowę Zamku od początku. W latach 1971-1973 przedsiębiorstwo zorganizowało dodatkowe zakłady Toto-Lotka, „dziadka” dzisiejszego Lotto. Cały dochód z tych zakładów został przeznaczony na fundusz odbudowy dawnej rezydencji polskich królów.
Zasady gry były wówczas podobne do dzisiejszych: zakreślając sześć cyfr z 49 w tamtych czasach gracze mogli wygrać milion złotych, premie pieniężne, ale były również nagrody rzeczowe. Dom jednorodzinny, który można było wygrać w jednym z losowań, miesiącami przyciągał wycieczki warszawiaków. W puli nagród były też samochody osobowe marki Syrena lub Trabant.
Dodatkowe zakłady Toto-Lotka cieszyły się wielkim powodzeniem. Nawet jeśli nie udało się wygrać nagrody, to wspierało się odbudowę Zamku, cel społecznie akceptowany – w ankiecie PAP przeprowadzonej wkrótce po ogłoszeniu decyzji o odbudowie opowiedziało się za nią 86 proc. Polaków. Każdy, kto zagrał, niezależnie od tego, czy cokolwiek wygrał, miał więc swój wkład w odbudowę Zamku.
W akcję wspierania odbudowy siedziby królów polskich włączył się jednak nie tylko Totalizator Sportowy, ale także całe środowisko sportowe. Przykładów jest wiele. Chociażby mecze o puchar Zamku Królewskiego w Warszawie. Pierwsze spotkanie między Klubami WSK „Legia” i WSK „Gwardia” (jak odnotowali dziennikarze: w najlepszym składzie osobowym) odbyło się w 1973 r. na stadionie Legii przy Łazienkowskiej. (Notabene, historia Legii zaczęła się właśnie na Zamku Królewskim, w salach Kasyna Oficerskiego, gdzie żołnierze Wojska Polskiego w 1920 r. oficjalnie powołali Wojskowy Klub Sportowy Warszawa). Mecze przeprowadzano kilka lat z rzędu, bo puchar był przechodni. Dochód tylko z dwóch meczów w kwocie 94 tys. zł przeznaczono na odbudowę Zamku.
Wsparcie kultury i sportu do dziś jest misją społeczną Totalizatora Sportowego: z każdej złotówki przeznaczonej na gry liczbowe LOTTO 19 groszy trafia na ten cel. W ciągu ostatnich trzydziestu lat, od 1994 r., tylko z tytułu dopłat do gier liczbowych i loterii pieniężnych firma przekazała ponad 20 mld zł na sport i kulturę.
Kwota, którą dzięki graczom LOTTO od 2003 r. firma zasiliła Fundusz Promocji Kultury, wynosi obecnie ponad 3,6 mld zł. Ale to nie wszystko: spółka prowadzi szeroko zakrojony mecenat finansowany ze środków własnych.
Można więc powiedzieć, że grając w gry LOTTO, wygrywamy wszyscy – pracownicy, gracze i całe polskie społeczeństwo, które korzysta z wybudowanych, zmodernizowanych i wyremontowanych obiektów sportowych i kulturalnych, a także uczestniczy w wielu wydarzeniach poświęconych m.in. kulturze. Zamek Królewski jest więc pod tym względem niejedyny, ale symboliczny.