Rosjanie dostali nowy zastrzyk pozytywnej energii. Odgórnie. 8 lipca w Federacji po raz drugi obchodzono Dzień Rodziny, miłości i wierności, takie słowiańskie Walentynki, tyle, że wyprane z komercji, w odróżnieniu od tych ze "zgniłego" Zachodu.
Święto - autorski pomysł pierwszej damy, Swietłany Miedwiediew i niedawno zmarłego Patriarchy Moskwy i Wszechrusi, Aleksieja II - ma propagować prawosławne wartości i sprzyjać rozrodczości społeczeństwa. Ujemny przyrost naturalny jest zmorą współczesnej Rosji. Walczą z nim zjednoczone siły władzy świeckiej i duchownej.
Mąż jest? A dzieci? Ile? – pytał raz po raz konferansjer Rosjan przybyłych na koncert w moskiewskim parku im. Gorkiego – Tylko jedno? Trzeba się bardziej starać!
Mniejsze i większe fety zorganizowano w całym kraju. Główne uroczystości, w których uczestniczyła małżonka głowy państwa, odbyły się w Muromiu, mieście, gdzie przed wiekami żyli prawosławni święci: książę Piotr i chłopka Fewronia. Wokół ich miłości zawiązała się intryga nowego, rosyjskiego święta, zwanego „słowiańskimi Walentynkami". Święto jest okazją do zamanifestowania przywiązania do prawosławia i rosyjskiej tradycji. Organizatorzy podkreślają, że w odróżnieniu od importowanego z Zachodu Dnia Świętego Walentego, Dzień Piotra i Fewronii nie jest komercyjny, a "prawdziwy, jedyny, głęboki". Innymi słowy – miłość w czystej postaci.
Na okolicznościowych koncertach zaznaczyli swoją obecność liczni przedstawiciele władz lokalnych i dostojnicy kościelni, chwaląc pod niebiosa ideę nowego święta. Pod kolorową otoczką rubasznej fety, kryje się jednak niebezpieczna tendencja: coraz bardziej się zacieśniający się sojusz władzy świeckiej i duchownej w walce o rząd dusz. Również za sprawą gorliwie wierzącej Swietłany Miedwiediew, która stoi na czele komitetu organizacyjnego. Propagowany tradycyjny model rodziny nie zostawia miejsca, dla „niestandardowych" związków ani ruchów feministycznych.
„Mąż w pracy, pani z dzieckiem na koncercie – zachwycał się wczoraj wspomniany już konferansjer – Tak powinno być: mąż zarabia, żona odpoczywa".
Organizacje broniące praw człowieka ostrzegają: Rosja dryfuje w kierunku szowinizmu i dyskryminacji, spychając na margines tych, którzy nie chcą żyć (choćby na pokaz) zgodnie z odgórnie podawanymi receptami.
Dzień Rodziny, miłości i wierności, mimo wysiłków oficjalnych mediów, jak na razie nie cieszy się wśród Rosjan dużą popularnością. Na obchodach w Moskwie, mimo sprzyjającej pogody, nie było tłumów. Wielu młodych ludzi, którzy zdecydowali się przyjść do parku, mówiło otwarcie, że chcą posłuchać ulubionych zespołów, a nowe święto niewiele ich obchodzi.
Może to i lepiej.
Mąż jest? A dzieci? Ile? – pytał raz po raz konferansjer Rosjan przybyłych na koncert w moskiewskim parku im. Gorkiego – Tylko jedno? Trzeba się bardziej starać!
Mniejsze i większe fety zorganizowano w całym kraju. Główne uroczystości, w których uczestniczyła małżonka głowy państwa, odbyły się w Muromiu, mieście, gdzie przed wiekami żyli prawosławni święci: książę Piotr i chłopka Fewronia. Wokół ich miłości zawiązała się intryga nowego, rosyjskiego święta, zwanego „słowiańskimi Walentynkami". Święto jest okazją do zamanifestowania przywiązania do prawosławia i rosyjskiej tradycji. Organizatorzy podkreślają, że w odróżnieniu od importowanego z Zachodu Dnia Świętego Walentego, Dzień Piotra i Fewronii nie jest komercyjny, a "prawdziwy, jedyny, głęboki". Innymi słowy – miłość w czystej postaci.
Na okolicznościowych koncertach zaznaczyli swoją obecność liczni przedstawiciele władz lokalnych i dostojnicy kościelni, chwaląc pod niebiosa ideę nowego święta. Pod kolorową otoczką rubasznej fety, kryje się jednak niebezpieczna tendencja: coraz bardziej się zacieśniający się sojusz władzy świeckiej i duchownej w walce o rząd dusz. Również za sprawą gorliwie wierzącej Swietłany Miedwiediew, która stoi na czele komitetu organizacyjnego. Propagowany tradycyjny model rodziny nie zostawia miejsca, dla „niestandardowych" związków ani ruchów feministycznych.
„Mąż w pracy, pani z dzieckiem na koncercie – zachwycał się wczoraj wspomniany już konferansjer – Tak powinno być: mąż zarabia, żona odpoczywa".
Organizacje broniące praw człowieka ostrzegają: Rosja dryfuje w kierunku szowinizmu i dyskryminacji, spychając na margines tych, którzy nie chcą żyć (choćby na pokaz) zgodnie z odgórnie podawanymi receptami.
Dzień Rodziny, miłości i wierności, mimo wysiłków oficjalnych mediów, jak na razie nie cieszy się wśród Rosjan dużą popularnością. Na obchodach w Moskwie, mimo sprzyjającej pogody, nie było tłumów. Wielu młodych ludzi, którzy zdecydowali się przyjść do parku, mówiło otwarcie, że chcą posłuchać ulubionych zespołów, a nowe święto niewiele ich obchodzi.
Może to i lepiej.