W najnowszym filmie Agnieszki Holland możemy znaleźć wszystko to, czego zabrakło w „Ogniem i mieczem”, „Quo Vadis” czy „Wiedźminie”. Mamy więc: doskonałą scenografię i zdjęcia oraz przyzwoitych aktorów. Z kilkoma rzeczami trochę jednak przesadzono.
Film o Janosiku, słowackim - a nie jak do niedawna sądziliśmy polskim, juhasie, który wplątał się w zbójeckie życie, rzeczywiście nawiązuje do jego prawdziwej historii. Zgodnie z ocalałymi dokumentami, Janosik został wykupiony z wojska, dołączył do zbójeckiej bandy, a na koniec zginął w straszliwy sposób, mimo że nie zasłużył na tak okrutny wyrok.
„Prawdziwa historia" jest jednak pokazana w mocno subiektywny sposób. Zniewieściały - a przy tym zaskakująco silny - Jurek Janosik rozbojem zajmuje się niezwykle rzadko. Życie – podobnie jak i jego kompanów – upływa mu głównie na uprawianiu siermiężnego (w zamierzeniu autorek pierwotnego i magicznego) seksu z góralkami, gdy tymczasem ukochana harnasia – córka pastora z pobliskiego miasteczka – tropi go wśród tatrzańskich turni i karczm niczym szpieg z krainy deszczowców. Kobiety są zresztą wszędzie: niespełniona miłość popchnęła Janosika na drogę występku, a wszelkie jego działania biorą początek z udanych, bądź nieudanych amorów.
W filmie na każdym kroku spotykamy - często przesadzony i efekciarski - naturalizm. W jednej ze scen ranny zbójnik spożywa nawet „dla zdrowotności" kubek wywaru z końskiego łajna, w innej czarownica obcina niemowlęciu penisa. Całość przywodzi na myśl modne filmy o średniowieczu, w których nikt nie ma zębów, za to każdy cierpi na jakieś schorzenie.
Na „Janosika" mimo wszystko można się wybrać. Część techniczna filmu: praca kamery, kolorystyka zdjęć, plenery, kostiumy i scenografia stoi na wysokim poziomie. Poważne zastrzeżenia można mieć tylko do nagrywanego w studiu dubbingu. Głuche, nienaturalnie brzmiące głosy kojarzą się z serialem „Ekstradycja", a nie z pełnometrażową, drogą (5 mln dolarów) produkcją. Znacznie lepszym pomysłem byłoby pozostawienie w filmie oryginalnego dźwięku i dodanie do słowackich dialogów polskich napisów.
„Janosik. Historia Prawdziwa", („Jánosík - Pravdivá história") – 2009
reżyseria Agnieszka Holland, Kasia Adamik
„Prawdziwa historia" jest jednak pokazana w mocno subiektywny sposób. Zniewieściały - a przy tym zaskakująco silny - Jurek Janosik rozbojem zajmuje się niezwykle rzadko. Życie – podobnie jak i jego kompanów – upływa mu głównie na uprawianiu siermiężnego (w zamierzeniu autorek pierwotnego i magicznego) seksu z góralkami, gdy tymczasem ukochana harnasia – córka pastora z pobliskiego miasteczka – tropi go wśród tatrzańskich turni i karczm niczym szpieg z krainy deszczowców. Kobiety są zresztą wszędzie: niespełniona miłość popchnęła Janosika na drogę występku, a wszelkie jego działania biorą początek z udanych, bądź nieudanych amorów.
W filmie na każdym kroku spotykamy - często przesadzony i efekciarski - naturalizm. W jednej ze scen ranny zbójnik spożywa nawet „dla zdrowotności" kubek wywaru z końskiego łajna, w innej czarownica obcina niemowlęciu penisa. Całość przywodzi na myśl modne filmy o średniowieczu, w których nikt nie ma zębów, za to każdy cierpi na jakieś schorzenie.
Na „Janosika" mimo wszystko można się wybrać. Część techniczna filmu: praca kamery, kolorystyka zdjęć, plenery, kostiumy i scenografia stoi na wysokim poziomie. Poważne zastrzeżenia można mieć tylko do nagrywanego w studiu dubbingu. Głuche, nienaturalnie brzmiące głosy kojarzą się z serialem „Ekstradycja", a nie z pełnometrażową, drogą (5 mln dolarów) produkcją. Znacznie lepszym pomysłem byłoby pozostawienie w filmie oryginalnego dźwięku i dodanie do słowackich dialogów polskich napisów.
„Janosik. Historia Prawdziwa", („Jánosík - Pravdivá história") – 2009
reżyseria Agnieszka Holland, Kasia Adamik
[[mm_1]]