Recenzując „Dom zły”, najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego trudno uniknąć porównań z kultowym już „Weselem”. Analogie dotyczą nie tylko obsady aktorskiej (w filmie zagrali znani z „Wesela” Marian Dziędziel, Arkadiusz Jakubik i Bartłomiej Topa) czy scenerii (akcja obydwu filmów rozgrywa się na zapadłej podkarpackiej wsi), ale przede wszystkim naturalistycznej i niezmiernie pesymistycznej wymowy tych filmów. „Dom zły” podobnie jak wcześniej „Wesele” bez retuszu pokazuje najbardziej mroczną stronę ludzkiej natury i relacji społecznych.
Chciwość granicząca z pazernością, przemoc, bezwzględność, zakłamanie i wszechobecny alkohol epatują z ekranu niemal w każdej scenie najnowszego filmu Smarzowskiego. Ponurego obrazu dopełnia jeszcze wizja smutnych realiów stanu wojennego w połączeniu z surowym, zimowym krajobrazem podkarpackiej wioski.
Naturalizm i hiperrealizm nie są jednak wyłącznie zabiegiem czysto artystycznym. Brutalne i pesymistyczne przesłanie filmu pozwala lepiej poznać ciemną, gorsza stronę ludzkiej natury i otaczającego nas świata. Smarzowski wyraźnie przekonuje bowiem, że świat, w którym nie ma miejsca na prawdę, a ludzie pragnący tak jak filmowy porucznik Mróz do niej dotrzeć, płacą za to wysoką cenę nie jest tylko koszmarnym snem, ale rzeczywistością.
Strach i przygnębienie towarzyszące widzowi mają mimo wszystko funkcję oczyszczającą. O ile „Wesele" mogło chwilami bawić, to „Dom zły” powinien raczej służyć swoistemu katharsis. Na tle zalewu komercyjnego kina niskich lotów oraz łatwych, lekkich i przyjemnych komedii, Smarzowski proponuje widzowi ciekawą choć niewesołą odmianę. „Dom zły” to film obok, którego nie da się przejść obojętnie.
Dom zły, reż. Wojciech Smarzowski, Polska 2009, premiera: 27 listopada 2009 r.
Naturalizm i hiperrealizm nie są jednak wyłącznie zabiegiem czysto artystycznym. Brutalne i pesymistyczne przesłanie filmu pozwala lepiej poznać ciemną, gorsza stronę ludzkiej natury i otaczającego nas świata. Smarzowski wyraźnie przekonuje bowiem, że świat, w którym nie ma miejsca na prawdę, a ludzie pragnący tak jak filmowy porucznik Mróz do niej dotrzeć, płacą za to wysoką cenę nie jest tylko koszmarnym snem, ale rzeczywistością.
Strach i przygnębienie towarzyszące widzowi mają mimo wszystko funkcję oczyszczającą. O ile „Wesele" mogło chwilami bawić, to „Dom zły” powinien raczej służyć swoistemu katharsis. Na tle zalewu komercyjnego kina niskich lotów oraz łatwych, lekkich i przyjemnych komedii, Smarzowski proponuje widzowi ciekawą choć niewesołą odmianę. „Dom zły” to film obok, którego nie da się przejść obojętnie.
Dom zły, reż. Wojciech Smarzowski, Polska 2009, premiera: 27 listopada 2009 r.