Apokaliptyczna wizja świata opanowanego przez sztuczną inteligencję (Archosa) nie przypomina tej, którą przedstawiono kilka lat temu w "Matrixie". Roboty nie niszczą bezmyślnie wszystkiego dokoła - tym, w świecie stworzonym przez Daniela H. Wilsona, zajmują się ludzie. Maszyny w świecie „Robokalipsy" zajmują się chronieniem przyrody przed człowiekiem - chcą ją poznawać i uczyć się na podstawie prowadzonych badań. Jedynym ziemskim gatunkiem, który – według Archosa – zasługuje na całkowitą i bezwzględną eksterminację, jest rodzaj ludzki. Skłócony, zdegenerowany, zaślepiony żądzą zysku - jak kogoś takiego nie zniszczyć?
Bunt maszyn oznaczał dla bohaterów powieści krwawą wojnę z istotą znacznie inteligentniejszą od człowieka. Wielu zginęło od razu, niektórym udało się jednak uciec w dzikie zakątki Ziemi, ale tylko nieliczni potrafili przeżyć w tak ekstremalnych warunkach. Bądźmy szczerzy - czy wy zdołalibyście przeżyć w świecie, w którym nie ma prądu i supermarketów, w których można kupić żywność? Bohaterowie "Robokalipsy" muszą przynajmniej spróbować dać sobie radę. Na próbę zostaje wystawiona nie tylko ich zaradność, ale także solidarność i człowieczeństwo. Niewielu z nich zdało ten egzamin.Historia „Robokalipsy" zafascynowała Stevena Spielberga, który specjalizuje się w reżyserowaniu tego typu opowieści. Wkrótce powstanie film, który ma szansę na kasowy sukces. Nie dlatego, że będzie opiewał bohaterskie czyny kolejnego wybrańca rodem z Matrixa, ale dlatego, że będzie to opowieść o wydarzeniach, które mogłyby się rozegrać za kilka lat, miesięcy, tygodni, a kto wie - może nawet jutro. W tej historii nie znajdziecie przybyszów z kosmosu, ani podróżujących w czasie posłańców. Są za to ludzie, maszyny i walka o duszę.