Jako wielka sensacja zapowiadany jest wywiad-rzeka z Benedyktem XVI zatytułowana "Światło świata. Papież, Kościół i znaki czasu", który we wtorek trafi do księgarń.
Książka z odpowiedziami papieża na 90 pytań niemieckiego dziennikarza i pisarza Petera Seewalda - co ciekawe, byłego marksisty - jest przełomowa nie tylko z powodu zaskakujących opinii, ale także dlatego, że definitywnie obala stereotypowy wizerunek Benedykta XVI jako surowego, chłodnego teologa. Z kolejnych stron wyłania się zupełnie inny, zaskakujący i nierzadko poruszający prywatny portret Josepha Ratzingera: świadomego swych słabości i ograniczeń oraz błędów, a chwilami wręcz osamotnionego i pełnego tęsknot za dawnym życiem.
W swoistą promocję książki Seewalda, napisanej na podstawie długich rozmów z papieżem latem tego roku, zaangażował się watykański dziennik "L'Osservatore Romano". W niedzielnym wydaniu gazeta zaprezentowała wybór poglądów papieża. Największą sensację i falę komentarzy wywołała uznana natychmiast za przełomową, pierwsza taka płynąca z ust papieża, wypowiedź na temat dopuszczalności używania prezerwatyw w niektórych uzasadnionych przypadkach.
Watykan zmienia zdanie ws. prezerwatywy?
Benedykt XVI, cytowany przez watykańska gazetę, powiedział: "Skupianie się tylko na prezerwatywie oznacza banalizację seksualności, a ta banalizacja jest niebezpiecznym powodem, dla którego tak wiele osób nie widzi już w seksualności wyrazu swojej miłości, lecz jedynie swego rodzaju narkotyk, który zażywa się samemu. Dlatego również walka z banalizacją seksualności jest częścią ogromnego wysiłku, ażeby seksualność była pozytywnie oceniana i mogła wywierać swój pozytywny wpływ na istotę ludzką jako całość. Mogą występować pojedyncze usprawiedliwione przypadki, na przykład kiedy prezerwatywy używa prostytutka i może to stanowić pierwszy krok w kierunku moralizacji, pierwszy odruch odpowiedzialności, by rozwinąć nową świadomość faktu, że nie wszystko wolno i że nie można robić wszystkiego, na co ma się ochotę. Jednakże nie jest to prawdziwy sposób pokonania zakażenia HIV. Naprawdę konieczna jest humanizacja seksualności".
Benedykt XVI wyznał szczerze, że od chwili wyboru liczył się z trudnościami i wiedział, że "klimat nie będzie radosny". Stwierdził następnie: "przede wszystkim należałoby być bardzo ostrożnym w ocenie papieża... kiedy jeszcze żyje. Dopiero potem można ocenić, jakie miejsce w historii jako całości zajmuje". Świadom krytyki pod swoim adresem zaznaczył: "Gdybym nieustannie spotykał się jedynie z poparciem, musiałbym zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście głoszę całą Ewangelię".
Zbrukane kapłaństwo
Kolejne wyznanie dotyczy wstrząsu, jaki przeżył zorientowawszy się, jak wielka jest skala skandalu pedofilii w Kościele. - Fakty nie były dla mnie całkowitym zaskoczeniem. W Kongregacji Nauki Wiary zajmowałem się przypadkami amerykańskimi; widziałem też narastanie sytuacji w Irlandii. Jednakże rozmiar tego był ogromnym szokiem - powiedział papież. Dalej znajduje się poruszająca deklaracja: - Widok zbrukanego tak nagle kapłaństwa, a wraz z tym samego Kościoła, był trudny do zniesienia.
Benedykt XVI nie jest zwolennikiem zakazu noszenia burek przez kobiety. - Mówi się, że niektóre kobiety nie noszą jej dobrowolnie, lecz że w rzeczywistości jest to swego rodzaju narzucona im przemoc. Jasne jest, że nie można się na to zgodzić. Jeśli jednak chciałyby ją nosić dobrowolnie, nie widzę powodu, dla którego należałoby im tego zabronić.
Papież myli się tylko prywatnie
Oświadczył wyraźnie, że kiedy zda sobie sprawę z tego, że "fizycznie, psychicznie i duchowo" nie jest w stanie pełnić swej posługi, ustąpi. - "Zdaję sobie sprawę z tego, że mam coraz mniej sił - powiedział w innym fragmencie rozmowy.
Na pytanie o to, czy jest nieomylny, Benedykt XVI odparł, że jest to błędne przekonanie. - Oczywiście - zaznaczył - papież może mieć błędne prywatne opinie. Zapewnił, że nie wiedział o tym, że biskup lefebrysta Richard Williamson jest negacjonistą, kiedy zdejmował ekskomunikę z niego i trzech innych biskupów z Bractwa świętego Piusa X. Gdyby wiedział, podkreślił, nie zrobiłby tego.
Benedykt XVI wspomniał papieża czasów wojny, Piusa XII. Nazwał go "jednym z wielkich sprawiedliwych, który jak nikt inny, uratował tak wielu Żydów".
W wywiadzie Benedykt XVI mówił też o sprawach dotyczących jego życia prywatnego, m.in. o tym, że ogląda programy informacyjne w telewizji i filmy na DVD; lubi na przykład stare włoskie komedie z cyklu "Don Camillo z Peppone" z Fernandelem. Ujawnił, że także zawsze nosi białą sutannę, nawet w domowych pieleszach, bo tak mu poradził były sekretarz, a obecnie arcybiskup Lwowa Mieczysław Mokrzycki, który powiedział kiedyś: - Jan Paweł II zawsze nosił sutannę, Wasza Świątobliwość też musi. Jak mówi, prawdziwym szokiem był dla niego wybór w 2005 roku. - Naprawdę miałem nadzieję na ciszę i spokój - powiedział.
Pytany, czy nie czuje się "więźniem" w Watykanie i czy czasem z niego ucieka. - Tego nie robię, ale to, że nie mogę jechać na wycieczkę, odwiedzi przyjaciół albo po prostu zostać w domu, jak mogłem robić, kiedy mieszkałem w Pentling i jeździłem z moim bratem do miasta, do jakiejś restauracji albo coś zobaczyć, tego mi naprawdę brakuje - wyznał. - Im się człowiek robi starszy, tym bardziej brakuje mu inicjatywy i te braki lepiej znosi - dodał nie bez ironii Benedykt XVI.
"Nie boję się zamachu, ale brakuje mi prywatności"
Peter Seewald nie powstrzymał się też przed pytaniami typu: "Czy Wasza Świątobliwość boi się zamachu?". - Nie - odpowiedział Benedykt XVI. Zapytany zaś o to, czy boi się mas ludzi, papież zapytał sam: - Czy naprawdę właściwe jest to, że papież występuje przed masami i postrzega się go jako gwiazdę?. Następnie zauważył, że wierni "mają wielkie pragnienie, by zobaczyć papieża", przy czym - dodał - nie chodzi o kontakt z osobą, ale z "reprezentantem sacrum". - W tym sensie trzeba to przyjąć bez uważania wiwatów tłumu za komplement dla własnej osoby.
Książka "Światło świata. Papież, Kościół i znaki czasu" ukaże się w 10 językach, między innymi po polsku.
em
Książka z odpowiedziami papieża na 90 pytań niemieckiego dziennikarza i pisarza Petera Seewalda - co ciekawe, byłego marksisty - jest przełomowa nie tylko z powodu zaskakujących opinii, ale także dlatego, że definitywnie obala stereotypowy wizerunek Benedykta XVI jako surowego, chłodnego teologa. Z kolejnych stron wyłania się zupełnie inny, zaskakujący i nierzadko poruszający prywatny portret Josepha Ratzingera: świadomego swych słabości i ograniczeń oraz błędów, a chwilami wręcz osamotnionego i pełnego tęsknot za dawnym życiem.
W swoistą promocję książki Seewalda, napisanej na podstawie długich rozmów z papieżem latem tego roku, zaangażował się watykański dziennik "L'Osservatore Romano". W niedzielnym wydaniu gazeta zaprezentowała wybór poglądów papieża. Największą sensację i falę komentarzy wywołała uznana natychmiast za przełomową, pierwsza taka płynąca z ust papieża, wypowiedź na temat dopuszczalności używania prezerwatyw w niektórych uzasadnionych przypadkach.
Watykan zmienia zdanie ws. prezerwatywy?
Benedykt XVI, cytowany przez watykańska gazetę, powiedział: "Skupianie się tylko na prezerwatywie oznacza banalizację seksualności, a ta banalizacja jest niebezpiecznym powodem, dla którego tak wiele osób nie widzi już w seksualności wyrazu swojej miłości, lecz jedynie swego rodzaju narkotyk, który zażywa się samemu. Dlatego również walka z banalizacją seksualności jest częścią ogromnego wysiłku, ażeby seksualność była pozytywnie oceniana i mogła wywierać swój pozytywny wpływ na istotę ludzką jako całość. Mogą występować pojedyncze usprawiedliwione przypadki, na przykład kiedy prezerwatywy używa prostytutka i może to stanowić pierwszy krok w kierunku moralizacji, pierwszy odruch odpowiedzialności, by rozwinąć nową świadomość faktu, że nie wszystko wolno i że nie można robić wszystkiego, na co ma się ochotę. Jednakże nie jest to prawdziwy sposób pokonania zakażenia HIV. Naprawdę konieczna jest humanizacja seksualności".
Benedykt XVI wyznał szczerze, że od chwili wyboru liczył się z trudnościami i wiedział, że "klimat nie będzie radosny". Stwierdził następnie: "przede wszystkim należałoby być bardzo ostrożnym w ocenie papieża... kiedy jeszcze żyje. Dopiero potem można ocenić, jakie miejsce w historii jako całości zajmuje". Świadom krytyki pod swoim adresem zaznaczył: "Gdybym nieustannie spotykał się jedynie z poparciem, musiałbym zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście głoszę całą Ewangelię".
Zbrukane kapłaństwo
Kolejne wyznanie dotyczy wstrząsu, jaki przeżył zorientowawszy się, jak wielka jest skala skandalu pedofilii w Kościele. - Fakty nie były dla mnie całkowitym zaskoczeniem. W Kongregacji Nauki Wiary zajmowałem się przypadkami amerykańskimi; widziałem też narastanie sytuacji w Irlandii. Jednakże rozmiar tego był ogromnym szokiem - powiedział papież. Dalej znajduje się poruszająca deklaracja: - Widok zbrukanego tak nagle kapłaństwa, a wraz z tym samego Kościoła, był trudny do zniesienia.
Benedykt XVI nie jest zwolennikiem zakazu noszenia burek przez kobiety. - Mówi się, że niektóre kobiety nie noszą jej dobrowolnie, lecz że w rzeczywistości jest to swego rodzaju narzucona im przemoc. Jasne jest, że nie można się na to zgodzić. Jeśli jednak chciałyby ją nosić dobrowolnie, nie widzę powodu, dla którego należałoby im tego zabronić.
Papież myli się tylko prywatnie
Oświadczył wyraźnie, że kiedy zda sobie sprawę z tego, że "fizycznie, psychicznie i duchowo" nie jest w stanie pełnić swej posługi, ustąpi. - "Zdaję sobie sprawę z tego, że mam coraz mniej sił - powiedział w innym fragmencie rozmowy.
Na pytanie o to, czy jest nieomylny, Benedykt XVI odparł, że jest to błędne przekonanie. - Oczywiście - zaznaczył - papież może mieć błędne prywatne opinie. Zapewnił, że nie wiedział o tym, że biskup lefebrysta Richard Williamson jest negacjonistą, kiedy zdejmował ekskomunikę z niego i trzech innych biskupów z Bractwa świętego Piusa X. Gdyby wiedział, podkreślił, nie zrobiłby tego.
Benedykt XVI wspomniał papieża czasów wojny, Piusa XII. Nazwał go "jednym z wielkich sprawiedliwych, który jak nikt inny, uratował tak wielu Żydów".
W wywiadzie Benedykt XVI mówił też o sprawach dotyczących jego życia prywatnego, m.in. o tym, że ogląda programy informacyjne w telewizji i filmy na DVD; lubi na przykład stare włoskie komedie z cyklu "Don Camillo z Peppone" z Fernandelem. Ujawnił, że także zawsze nosi białą sutannę, nawet w domowych pieleszach, bo tak mu poradził były sekretarz, a obecnie arcybiskup Lwowa Mieczysław Mokrzycki, który powiedział kiedyś: - Jan Paweł II zawsze nosił sutannę, Wasza Świątobliwość też musi. Jak mówi, prawdziwym szokiem był dla niego wybór w 2005 roku. - Naprawdę miałem nadzieję na ciszę i spokój - powiedział.
Pytany, czy nie czuje się "więźniem" w Watykanie i czy czasem z niego ucieka. - Tego nie robię, ale to, że nie mogę jechać na wycieczkę, odwiedzi przyjaciół albo po prostu zostać w domu, jak mogłem robić, kiedy mieszkałem w Pentling i jeździłem z moim bratem do miasta, do jakiejś restauracji albo coś zobaczyć, tego mi naprawdę brakuje - wyznał. - Im się człowiek robi starszy, tym bardziej brakuje mu inicjatywy i te braki lepiej znosi - dodał nie bez ironii Benedykt XVI.
"Nie boję się zamachu, ale brakuje mi prywatności"
Peter Seewald nie powstrzymał się też przed pytaniami typu: "Czy Wasza Świątobliwość boi się zamachu?". - Nie - odpowiedział Benedykt XVI. Zapytany zaś o to, czy boi się mas ludzi, papież zapytał sam: - Czy naprawdę właściwe jest to, że papież występuje przed masami i postrzega się go jako gwiazdę?. Następnie zauważył, że wierni "mają wielkie pragnienie, by zobaczyć papieża", przy czym - dodał - nie chodzi o kontakt z osobą, ale z "reprezentantem sacrum". - W tym sensie trzeba to przyjąć bez uważania wiwatów tłumu za komplement dla własnej osoby.
Książka "Światło świata. Papież, Kościół i znaki czasu" ukaże się w 10 językach, między innymi po polsku.
em