Biblioteka Narodowa jest jednym z czterech wskazanych przez ministra kultury centrów kompetencji w sprawie digitalizacji polskich zbiorów - obok Narodowego Instytutu Audiowizualnego, Narodowego Archiwum Cyfrowego, Narodowego Instytutu Dziedzictwa.
- Repozytorium Biblioteki Narodowej będzie profesjonalne, zabezpieczone od ewentualnych nieszczęść takich jak zalanie, spadek napięcia prądu, włamania. Wszystkie polskie biblioteki, które prowadzą digitalizację, będą tu mogły gromadzić swoje zasoby - zapowiada dyrektor Makowski.
300 tys. zdigitalizowanych tytułów
W zeszłym roku proces digitalizacji zbiorów Biblioteki Narodowej bardzo przyspieszył - zakupiono pierwsze trzy skanery automatyczne, które same przerzucają strony. Dzięki nim w 2011 roku udało się wykonać 2,5 mln skanów. Biblioteka Narodowa ma obecnie ponad 100 tys. zeskanowanych książek, a do 2013 roku będzie ich 300 tys. Od momentu wynalezienia druku w Polsce wydrukowano 1 mln 100 tys. tytułów, czyli za rok zdigitalizowana będzie mniej więcej jedna trzecia całej polskiej produkcji wydawniczej.
Nie wszystkie zeskanowane książki są jednak dostępne w internecie ze względu na prawo autorskie, które wyznacza 70-letni okres ochronny od śmierci autora dzieła. - Prowadzimy digitalizację książek, które są jeszcze pod prawem autorskim, ponieważ polskie przepisy pozwalają na udostępnianie ich tylko w bibliotece, choć nie online. W bibliotece często szuka się konkretnej informacji, zdania, nazwiska, frazy, więc udostępnienie naszym użytkownikom cyfrowych wersji książek bardzo przyspiesza ich pracę - tłumaczył Makowski.
W internecie polski czytelnik może już jednak znaleźć bardzo wiele tytułów, z roku na rok rośnie liczba cyfrowych bibliotek takich jak Wolne Lektury (1700 publikacji), e-biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego (26 tys. publikacji), Śląska Biblioteka Cyfrowa (23 tys.), Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Wrocławskiego (27 tys.), systematycznie rośnie też liczba oferowanych przez nie tytułów. - Do największej europejskiej biblioteki internetowej - Europeany - Polska wprowadziła milion obiektów. Duża część z nich to fotografie, jednodniówki, dokumenty życia społecznego, zbiory ikonograficzne, ale także książki.
Czytają po pracy
Największy polski zbiór literatury online - Cyfrowa Biblioteka Narodowa Polona ma sporą oglądalność. Stosując najsurowszy sposób liczenia, czyli m.in. eliminując własnych pracowników, automatyczne roboty oraz stale zalogowanych czytelników, obliczono, że Polonę odwiedziło w 2011 roku prawie pół miliona użytkowników.
Okazuje się, że najwięcej czytelników przeszukuje jej zasoby w godzinach 18-24, czyli w czasie, gdy tradycyjne biblioteki są zamknięte. Można przypuszczać, że są to osoby, które nie mają czasu na wizytę w klasycznej bibliotece, ponieważ pracują. Dopiero wieczorem mogą skorzystać z księgozbioru i biblioteka internetowa jest dla nich ogromnym ułatwieniem. Często wyszukiwane są lektury szkolne, co wskazuje, że wśród użytkowników biblioteki jest wielu uczniów - mówił Makowski.
Obecnie Biblioteka Narodowa kończy prace nad zupełnie nowym oprogramowaniem Polony, które da użytkownikom nowe możliwości. Nowa wersja pozwoli na przykład na budowanie własnych bibliotek cyfrowych, znacznie rozszerzy propozycje kolekcji tematycznych, nowy program ułatwi także pracę bibliotekarzom. Jak zapowiada Makowski, nowe oprogramowanie będzie miało premierę jeszcze w tym roku.
Nie będziemy digitalizować wszystkiego
Zdaniem dyrektora Biblioteki Narodowej, nie wszystkie książki powinny zostać zdigitalizowane. - Szacuję, że zasługuje na to mniej więcej jedna trzecia publikacji. Trzeba pamiętać, że biblioteka zdigitalizowana także sporo kosztuje. Najmniejsze z kosztów digitalizacji jest samo skanowanie, najdroższe - opracowanie metadanych, czyli opisu, dzięki któremu można przeszukiwać treść biblioteki. Wysokie są też coroczne koszty utrzymywania sprzętu, prądu; serwery, na których przechowuje się zbiory, trzeba wymieniać co pięć lat. Papier na półkach może okazać się tańszy w utrzymaniu od biblioteki na serwerze. Dlatego też wcale nie zamierzamy digitalizować wszystkiego - zastrzegł Makowski.
Największa grupa książek, które nie kwalifikują się do natychmiastowej digitalizacji to tytuły objęte prawem autorskim (poza opracowaniami naukowymi), oraz tzw. dzieła osierocone, dla których nie można ustalić autorów, a zatem też okresu, po którym mogą być udostępnione w internecie. Poza tym na razie nie będą digitalizowane książki, które nie zainteresują więcej niż kilku badaczy. Makowski podaje jako przykład podręczniki szkolne (np. XIX-wieczne książki do nauki łaciny, w przypadku których wystarczy zdigitalizować pierwsze lub najpełniejsze wydanie), tłumaczenia zagranicznej literatury popularnej, romanse i kryminały z XVIII i XIX w., które nie są poszukiwane przez czytelników w pierwszej kolejności. - Nie będą też digitalizowane książki naukowe i popularno-naukowe, których atrakcyjność dla współczesnego czytelnika jest znikoma lub żadna, np. opracowania z zakresu księgowości lub ekonomii z lat 50. lub 60. XX w., poza wybranymi najciekawszymi przykładami, ani wznowienia dzieł powszechnie znanych, zdigitalizowane zostanie najpełniejsze wydanie lub pierwsze. Reasumując: w pierwszej kolejności będzie zdigitalizowana cała literatura piękna, źródła do historii i kultury, najważniejsze publikacje naukowe, literatura popularna, w tym popularno-naukowa" - zapowiada Makowski.
Kto za to płaci?
em, pap