Hanka Bielicka zawsze młoda

Hanka Bielicka zawsze młoda

Dodano:   /  Zmieniono: 
Królowa estrady i kabaretu Hanka Bielicka kończy 87 lat. Niepoprawna optymistka bawi nas już od 60 lat.
Artystka swoje urodziny 9 listopada będzie świętować j z przyjaciółmi i  słuchaczami w kawiarence "Słodkiego Radia Retro" w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie.

Podczas specjalnego, jubileuszowego programu zostaną zaprezentowane oklaskiwane przez trzy pokolenia słuchaczy monologi Dziuni Pietrusińskiej i piosenki wykonywane przez artystkę. Jubilatka zabawiać będzie gości wspomnieniami i anegdotami.

W czasie spotkania Bielickiej przekazana zostanie świeżo wydana płyta CD pt. "Dźwiękowy portret Hanki Bielickiej" z jej piosenkami i monologami. Można będzie też kupić biografię artystki zatytułowaną "Hanka Bielicka. Uśmiech w kapeluszu".

Niepoprawna optymistka, miłośniczka kapeluszy i torebek, znakomita aktorka teatralna i filmowa Hanka Bielicka bawi nas już od 60 lat.

Urodziła się w 1915 roku w miejscowości Konowka (obecnie Ukraina). Studiowała romanistykę na Uniwersytecie Warszawskim i  aktorstwo w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej w Warszawie pod okiem Aleksandra Zelwerowicza.

"Zelwer nauczył mnie sztuki aktorskiej. Już w szkole uświadomił mi, że będę aktorką charakterystyczną. Z trudem wybijał mi z głowy myśl o operacji plastycznej nosa. +Na to, żeby była pani aktorką, pani Bielicko, musi pani jeszcze popracować, ale ten nos już dziś wart jest miliony. Takiego kinola ze świecą szukać+" - wspominała słowa profesora w jednym z wywiadów Hanka Bielicka.

"Ale tak naprawdę dał mi popalić dopiero na trzecim roku. Przejęta do granic recytowałam jakiś tragiczny monolog, gdy nagle Zelwerowicz ryknął: +Zabierzcie tego krokodyla ze sceny, bo umrę ze śmiechu+. A potem jeszcze mnie dobił: +Gdyby przyszło Pani do  głowy grać Ofelię, to radzę już w pierwszym akcie iść do zakonu, bo inaczej widzowie skonają ze śmiechu+" - opowiada aktorka.

Mimo rad Zelwerowicza, Bielicka zagrała jednak wiele ról dramatycznych.

"Byłam we Współczesnym u Axera razem z Szaflarską, Mrozowską, Łapickim, moim mężem Duszyńskim. Myśmy ten teatr zakładali. Zdecydowałam się jednak odejść do Syreny, bo wiedziałam, że dla takiej aktorki jak ja nie ma miejsca w teatrze dramatycznym" -  wspomina Bielicka.

Do Teatru Syrena przyszła w 1954 roku, została tam aż do początku lat 90. W tym czasie często występowała na estradzie, m.in. w  kabaretach "Szpak", "U Lopka", "U Kierdziołka", a także w  "Podwieczorku przy mikrofonie".

Prawdziwą sławę przyniosła jej postać gadatliwej i pewnej siebie Dziuni Pietrusińskiej, którą stworzył specjalnie dla niej Bogdan Brzeziński.

"Brzeziński wysłuchał, jak trzaskałam monolog Jurandota +Nie przeproszę", gdzie padają wszystkie te mamałygi, szantrapy, fistuły i stwierdził, że musi napisać dla mnie współczesną +pyskówkę+. Wtedy było zapotrzebowanie na przekupkę i  drobnomieszczankę, na kobietę zaradną, mocną, odważną, niezależną, pyskatą" - mówi Bielicka.

Sama uważa jednak, że nie jest podobna do swej bohaterki. Co  prawda "gadane ma", ale uwielbia ciszę i spokój, nie znosi hałasu.

Bielicka zagrała także w ponad 20 filmach, m.in. w "Zakazanych piosenkach" Buczkowskiego, "Celulozie" Rybkowskiego, "Wojnie domowej" Hena, "Panu Wołodyjowskim" Hoffmana. Ostatnio pokazywała się także w serialach: "Badziewiakowie" i "Sukces".

Bielicka to zdeklarowana miłośniczka eleganckich torebek i  kapeluszy (ma ich podobno około 60). Jej cechą rozpoznawczą jest jednak wieczny optymizm.

"Całe życie poświęciłam temu, by Polacy nie zapomnieli się śmiać. Jak Boga kocham, warto było!" - mówi artystka.

mg, pap