Spektakl "Do Damaszku" Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie przerwały głośne gwizdy i okrzyki. - To była ustawiona burda osób, które swoim zachowaniem udowodniły, że nie wiedzą, co to kultura wyższa - skomentował reżyser spektaklu.
Podczas przedstawienia kilkanaście osób skandowało słowami "Globisz wstyd!" oraz "hańba, to jest teatr narodowy!". Widownia oskarżyła reżysera spektaklu Jana Klatę o to, że obraża moralność i sprzeniewierza się tradycji Narodowego Starego Teatru.
- Przerwali spektakl, gdy na scenie występowali Dorota Segda i Krzysztof Zarzecki. Wstali, zrobili burdę, przerwali spektakl. Obrażali mnie i aktorów, którzy grają w sztuce. To nie była nasza publiczność. To była ustawiona burda ludzi, którzy utożsamiają aktora z odgrywaną przez niego rolą - relacjonował oburzony reżyser.
Aktorzy przerwali spektakl, a na scenie pojawił się Klata. Próbowali uspokoić publiczność, ale mimo apelu o spokój i prośbę o opuszczenie widowni skandujący przez kilka minut nie pozwolili na kontynuacje spektaklu. W końcu opuścili teatr, a spektakl wznowiono.
dż, tvn24.pl
- Przerwali spektakl, gdy na scenie występowali Dorota Segda i Krzysztof Zarzecki. Wstali, zrobili burdę, przerwali spektakl. Obrażali mnie i aktorów, którzy grają w sztuce. To nie była nasza publiczność. To była ustawiona burda ludzi, którzy utożsamiają aktora z odgrywaną przez niego rolą - relacjonował oburzony reżyser.
Aktorzy przerwali spektakl, a na scenie pojawił się Klata. Próbowali uspokoić publiczność, ale mimo apelu o spokój i prośbę o opuszczenie widowni skandujący przez kilka minut nie pozwolili na kontynuacje spektaklu. W końcu opuścili teatr, a spektakl wznowiono.
dż, tvn24.pl