Dziś 5 sierpnia, sześć dni po pokazie na Stadionie Narodowym, reżyser Jan Komasa poinformował na Facebooku, że skończył montaż swojego "Miasta 44". I zapewnił, że wszystko odbyło się zgodnie z planem.
"Zgodnie z planem sporo ważnych rzeczy uległo zmianie, inna końcówka, inne ujęcia, inne prowadzenie scen, inna muza (nowe utwory, no i wreszcie wybrzmi cały score Antoniego Komasy-Łazarkiewicza!), inny kolor. Jutro zaczynamy dwa tygodnie mixu dźwięku w Dolby, więc spodziewajcie się jeszcze większych zmian i innych filmowych akcentów niż te, które można było wychwycić (jeśli w ogóle coś można było wychwycić!) na Stadionie Narodowym lub na pokazach filmu offline".
Zapraszając na premierę i pokazy prasowe we wrześniu (premiera 19 września), reżyser podkreślił, że dopiero teraz oczekuje "uczciwych" recenzji, "tym razem już do filmu "Miasto 44", a nie do jego offline'u czy do wersji stadionowej.
Czym był więc pokaz, który odbył się z wielką pompą na Stadionie Narodowym? Jak pisze Komasa była to wersja stadionowa, której "miśki" (krytycy) nie powinni byli recenzować, o co, jak twierdzi, byli proszeni. "To trochę tak, jakby wepchnąć się aktorom do garderoby i stamtąd osądzić ich grę zanim wejdą na scenę" - ocenił recenzje, które pojawiły sie po pokazie na Stadionie Narodowym. A więc to, co zobaczyli powstańcy i zaproszeni goście, według słów Komasy, było "oglądaniem garderoby przed spektaklem"?.
Specjalny pokaz na Stadionie Narodowym dla powstańców i zaproszonych kilkunastu tysięcy widzów miał miejsce 30 lipca w ramach obchodów 70. rocznicy powstania. Jak twierdzą obecni na pokazie, reżyser przed spektaklem nie wspomniał, że jest to wersja robocza.
Facebook, profil Jana Komasy
Zapraszając na premierę i pokazy prasowe we wrześniu (premiera 19 września), reżyser podkreślił, że dopiero teraz oczekuje "uczciwych" recenzji, "tym razem już do filmu "Miasto 44", a nie do jego offline'u czy do wersji stadionowej.
Czym był więc pokaz, który odbył się z wielką pompą na Stadionie Narodowym? Jak pisze Komasa była to wersja stadionowa, której "miśki" (krytycy) nie powinni byli recenzować, o co, jak twierdzi, byli proszeni. "To trochę tak, jakby wepchnąć się aktorom do garderoby i stamtąd osądzić ich grę zanim wejdą na scenę" - ocenił recenzje, które pojawiły sie po pokazie na Stadionie Narodowym. A więc to, co zobaczyli powstańcy i zaproszeni goście, według słów Komasy, było "oglądaniem garderoby przed spektaklem"?.
Specjalny pokaz na Stadionie Narodowym dla powstańców i zaproszonych kilkunastu tysięcy widzów miał miejsce 30 lipca w ramach obchodów 70. rocznicy powstania. Jak twierdzą obecni na pokazie, reżyser przed spektaklem nie wspomniał, że jest to wersja robocza.
Facebook, profil Jana Komasy