Warszawscy aktorzy wystawiali spektakl dla licealistów w szczecińskim Domu Kultury Kolejarza. Podczas sceny samobójstwa artysta nagle zasłabł. Według policji, stołek, na którym stał, usunął mu się spod nóg, a pętla zacisnęła na szyi. Aktorowi pomogli natychmiast jeszcze na scenie koledzy z zespołu, którzy wezwali pogotowie.
Zdaniem dyrektora Domu Kultury Kolejarza, Andrzeja Piotra Pniaka, to przypadek, że aktor zasłabł podczas odgrywania sceny samobójstwa. Spektakl wystawiany był już kilkadziesiąt razy. Wszystkie rekwizyty przywieźli ze sobą aktorzy - mówi.
Przedstawienie "Normalka ma na imię śmierć" opowiada o niebezpieczeństwach nadużywania alkoholu. Jest skierowane do młodego widza. Scenariusz zawiera wątki biograficzne przedwcześnie zmarłego, kultowego pisarza Rafała Wojaczka.
em, pap