„Noc żywych trupów”, „Świt żywych trupów”, „Dzień żywych trupów”, „Ziemia żywych trupów”, „Kroniki żywych trupów” i „Przetrwanie żywych trupów”. Pięćdziesiąt lat kręcenia filmów o zabijaniu żywych trupów nie wpływa na psychikę?
Na moją nie bardzo. Prowadzę ciche życie zapatrzonego w przeszłość starszego pana. Nie lubię współczesnego popu, nie gram w gry wideo. Na DVD oglądam głównie dawne arcydzieła, często siadam w fotelu i słucham muzyki klasycznej. Uwielbiam podróże i dobre jedzenie. Od lat przyjaźnię się ze Stephenem Kingiem i on jest taki jak ja. To jeden z najzwyczajniejszych facetów, jakich znam. Kiedy kończy dzienną dawkę pisania, grywa w rockowej kapeli, czasem wyskakuje z kumplami na piwo. Kocha baseball i kibicuje Red Sox. Mawia: „Nie mam koszmarów, wszystkie sprzedaję wydawcom”. Ja swoje kręcę jako filmy.
Myśli pan czasem przed wyjściem na plan: „Cholera, znowu horror”?
Niby dlaczego? Ten gatunek idealnie nadaje się do opisu przerażającej współczesności. Nie mam poczucia, że się powtarzam.
Ale jest pan wierny swoim zombi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.