Naprawdę pan powiedział, że islam jest najgłupszą z religii?” – zapytałem Michela Houellebecqa, odnosząc się do jego najsłynniejszego wywiadu udzielonego w 2001 r. pismu „Lire”. „A nie jest?” – odpowiedział. Żadnych wykrętów, do jakich przyzwyczaiły nas znane postaci życia publicznego znad Wisły, że dziennikarze źle zrozumieli słowa, nie autoryzowali, że w sumie to nie o to chodzi, bo religia muzułmańska jest w porządku. „Naprawdę tak powiedziałem, bo tak uważam” – spuentował Houellebecq, nie przypadkiem nazywany największym skandalistą francuskiej literatury. Nie wiem, czy określenie „ironia losu” będzie w tym wypadku odpowiednie, ale pisarz zaczął mówić, że nieco skorygował swoją opinię na temat islamu w szczególnym dniu. 7 stycznia 2015 r. rano, gdy jego powieść „Uległość” trafiła na rynek, udzielił wywiadu w radiu. Opowiedział w nim, że po lekturze Koranu nie jest już tak radykalny w swoich sądach i porozumienie z muzułmanami nie wydaje mu się niemożliwe.
ROZSTRZELANA OKŁADKA
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.