Kino często pisze od nowa znane historie. I to jest przypadek Sarah Gavron, która swoim filmem składa hołd ruchowi sufrażystek, czyli babciom dzisiejszych feministek. „Sufrażystka” to opowieść o młodej kobiecie z początku XX w. Bohaterka wychowała się w pralni, gdzie pracowała jej matka. Jeszcze jako dziecko Maud poszła w jej ślady. Wśród gorących kadzi, przy których wciąż dochodzi do oparzeń, gwałcona przez zarządcę haruje, by przeżyć. Poznajemy ją, gdy ma 24 lata i zna swoją przyszłość: będzie tyrać, aż w końcu ulegnie wypadkowi. Nie mając prawa do decydowania o sobie, w pełni zależna od męża. Reżyserka filmu pokazuje, że prawo do głosowania, o które walczyły kobiety z ruchu emancypacyjnego, oznaczało możliwość zyskania podmiotowości, szansę decydowania o swoim losie, przeciwstawienia się niesprawiedliwości. Film jest obrazem poświęceń i prześladowań, jakie spotykały sufrażystki. Kobiety często traciły rodziny, dzieci, dach nad głową. Zamykano je w więzieniach i torturowano, a prasie nakazywano milczenie. Na tym tle Gavron tworzy opowieść o dojrzewaniu młodej kobiety do buntu. Obok niej pojawia się wiele ciekawych postaci, np. popierającego sufrażystki męża jednej z przywódczyń ruchu czy policjanta zwalczającego emancypantki, który okazuje się postacią niejednoznaczną. „Sufrażystka” nie przynosi wielkich zaskoczeń. Ale jest elegancko zrealizowaną i ciekawą lekcją historii. Do tego świetnie obsadzoną: Carey Mulligan w roli głównej, na drugim planie Helena Bonham Carter, Meryl Streep w epizodzie – jak zawsze są świetne. „SUFRAŻYSTKA”, REŻ. SARAH GAVRON
Więcej możesz przeczytać w 45/2015 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.