Grunwald show

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ponad 10 tys. rekonstrukcji historycznych bitew organizowanych jest co roku na świecie!
Na początku są pojedyncze potyczki lekkiej jazdy. Prawdziwą bitwę rozpoczyna wystrzał z polskiej bombardy. Słychać "Bogurodzicę" i "Christ ist erstanden". Potem dochodzi do wielkiej bitwy z udziałem ponad dwóch tysięcy rycerzy. Padają komendy po polsku, czesku, rosyjsku, białorusku, włosku, szwedzku i francusku. Po wystrzałach bombard i hakownic trzęsie się ziemia i sypią się iskry. Płonie sucha trawa. W pole wychodzą zakonnicy, błogosławiąc poległych, opatrując rannych, pojąc spragnionych. O tym, że nie mamy do czynienia z prawdziwą bitwą pod Grunwaldem, lecz z jej rekonstrukcją, przekonują karetki pogotowia wjeżdżające na pole bitwy, bo walczący odnoszą prawdziwe rany. Za nimi pojawiają się wozy strażackie, by ugasić trawę i palące się tabory. W tym zamęcie trudno dostrzec wielkiego mistrza krzyżackiego padającego wraz z koniem. Gdy w końcu walczący to zauważają, słychać Chorał gregoriański oznaczający koniec walk. Rycerze podnoszą się z ziemi, a na pole bitwy wbiega ponad 50 tysięcy widzów. Zbierają z ziemi strzały, resztki zbroi, połamany oręż. A potem robią sobie pamiątkowe zdjęcia z rycerzami.

Na świecie wielkie rekonstrukcje historyczne są już filmowane, a nawet bezpośrednio transmitowane - jak w wypadku piemonckiego Marengo (na pamiątkę zwycięskiej bitwy Napoleona z Austriakami) czy saksońskiego Lipska (na pamiątkę bitwy Napoleona sprzed 190 lat). Co roku na świecie organizowanych jest ponad 10 tys. rekonstrukcji historycznych (określanych angielskim słowem reenactment, co oznacza wcielanie się w role osób uczestniczących w ważnych wydarzeniach w przeszłości). Imprezy te są uznawane za nową formę reality show. Jak mówi "Wprost" Jenny Thompson, autorka wydanej niedawno książki "Gry wojenne", nowe reality show łączy fascynację historią i militariami z patriotyzmem oraz upodobaniem do wielkich show. Przy okazji te imprezy są dla organizujących je miejscowości największymi atrakcjami turystycznymi.

Sezon rycerski

Pod koniec maja tego roku rosyjskie wojska zalały wąskie uliczki Ostrołęki. Na nic się zdała brawura Legii Nadwiślańskiej, bohatersko broniącej ostrołęckiego klasztoru. Pod koniec dnia polskie oddziały wycofały się na drugi brzeg Narwi. Taka była historyczna rekonstrukcja kluczowej dla losów powstania listopadowego bitwy. Podobne imprezy odbywają się w Pułtusku, Malborku, Raszynie czy Gniewie. W Polsce rycerski sezon rozpoczyna się na początku maja XIII-wiecznym turniejem rycerskim w Iłży i trwa do października. Kulminacją jest rekonstrukcja bitwy pod Grunwaldem, inscenizowana od 1998 r. (w tym roku 17 lipca). Jacek Szymański, pomysłodawca i organizator imprezy, wcielający się w postać króla Władysława Jagiełły (prywatnie grafik komputerowy) spodziewa się około 60 tys. widzów i prawie 2,5 tys. rycerzy - z Polski, Litwy, Białorusi, Czech, Niemiec, Belgii, Francji i Włoch.

Przemysław Decewicz, założyciel Pułku Drugiego Piechoty Xięstwa Warszawskiego, jest typowym entuzjastą historycznych rekonstrukcji. Jak wielu innych zaczynał od zabawy ołowianymi żołnierzykami i czytania książek historycznych. Potem zajął się rekonstrukcją mundurów i uzbrojenia, a w końcu zapragnął publicznie pokazać swoje fascynacje. Niektórzy uczestnicy inscenizowanych potyczek przekonują się do tego hobby, gdy odkrywają, jak ich przodkowie uczestniczyli w prawdziwych bitwach i kampaniach. Wśród miłośników tego typu imprez dominują biali mężczyźni w wieku 35-45 lat, dwie trzecie z nich ma średnie lub wyższe wykształcenie, tyle samo zarabia więcej niż wynosi średnia krajowa. Dla wielu odtwarzających role rycerzy i wojów średniowieczne inscenizacje stały się zawodem. Do potyczek rycerskich przygotowują się praktycznie przez cały rok, bo dla amatorów to niebezpieczne zajęcie. Ćwiczą szermierkę, kompletują i konserwują sprzęt, studiują stare księgi i powieści historyczne, konsultują się z ekspertami. Między kolejnymi turniejami zarabiają, statystując na planach filmów kostiumowych. Najbardziej zagorzali fani wczesnego średniowiecza deklarują się jako wyznawcy pogańskich religii i praktyk magicznych. Na ich tarczach widnieją pradawne symbole solarne, przysięgi składają na Peruna.

Trafalgar bis

Największa odtwarzana bitwa na świecie to starcie pod Gettysburgiem z amerykańskiej wojny domowej. To w Berkeley w USA w 1966 r. powstało pierwsze stowarzyszenie osób organizujących historyczne rekonstrukcje. W Europie największe widowiska tego rodzaju to rekonstrukcje bitew pod Borodino, Waterloo, Lipskiem i Grunwaldem. Na wzgórzach Kirby Hall w Wielkiej Brytanii odbywa się impreza open, gdzie obok celtyckich wojów, wikingów i legionów rzymskich można spotkać wojska napoleońskie czy żołnierzy lądujących w 1944 r. na plażach Normandii.

Historyczne rekonstrukcje można już porównywać z wielkimi widowiskami sportowymi czy koncertami rockowymi. Rekordowo zapowiada się przyszłoroczna inscenizacja bitwy pod Trafalgarem, która ma upamiętnić dwusetną rocznicę tego wydarzenia. 21 października 1805 r. brytyjska flota pod dowództwem admirała Horatio Nelsona starła się z flotą Napoleona wspieraną przez hiszpańskie eskadry. Napoleon skoncentrował potężną armadę na Antylach, by zmusić Londyn do ściągnięcia tam całej floty angielskiej z kanału La Manche i Morza Śródziemnego. Spodziewał się, że Anglicy podążą w ślad za eskadrami francuskimi, podczas gdy te wymanewrują przeciwnika i szybko powrócą nad kanał La Manche, by zacząć inwazję na Anglię. Admirał Horatio Nelson przejrzał plany cesarza Francuzów. 21 października rano w pobliżu przylądka Trafalgar 38 okrętów wojennych francuskich i hiszpańskich starło się z 33 okrętami wojennymi Nelsona. Anglicy zniszczyli 17 okrętów przeciwnika, poległo lub utonęło 3,4 tys. marynarzy francuskich (straty hiszpańskie ocenia się na około 2,5 tys. poległych). Po stronie angielskiej zginęło 402 marynarzy, w tym admirał Horatio Nelson. W rekonstrukcji bitwy pod Trafalgarem weźmie udział ponad sto kopii okrętów wojennych z tamtego czasu, czyli więcej niż walczyło w historycznej bitwie. Widowisko będzie oglądać na żywo ćwierć miliona osób, a w telewizji (transmisją zainteresowany jest kanał Discovery) około 100 milionów osób. Trafalgar będzie najkosztowniejszą rekonstrukcją w historii - budżet wynosi ponad 20 mln dolarów.

Szwedzkie królestwo w Złotoryi

Historyczne reality show mogą być żywymi lekcjami historii, bo zarówno wydarzenia, jak i akcesoria odtworzone są z dużą precyzją i wiernością. Podczas rekonstrukcji bitew napoleońskich namioty są wiernymi kopiami tych z czasów Napoleona, wiernie odtwarzany jest też rytuał biwaków, system wystawiania wart, gotowania czy czyszczenia broni. Większość bitew odbywa się zgodnie z ich rzeczywistym przebiegiem, ale coraz częściej zmienia się ich zakończenia, by były atrakcyjniejsze dla widzów. Jak opowiada "Wprost" Maks Popow, 30-letni Ukrainiec, współautor strony reenactor.net, w swojej pierwszej rekonstruowanej bitwie został zastrzelony, zanim się zorientował w sytuacji. Z kolei przy kolejnej inscenizacji tej samej bitwy zginął w starciu na bagnety.

Na zamku Grodziec koło Złotoryi od kwietnia trwają zdjęcia do szwedzkiego historycznego reality show "Królestwo". Piętnastu uczestników zostało przeniesionych w czasy średniowiecza i muszą walczyć z sobą. Jeśli pokazany jesienią program odniesie sukces, historyczny reality show stanie się nowym formatem. To ma być panaceum na szybkie zużywanie się współczesnych programów tego typu.

Marta Sawicka, Agaton Koziński