Skupiająca prawie 140 operatorów kablowych Ogólnopolska Izba Gospodarcza Komunikacji Kablowej w swym oświadczeniu podkreśla, że ustawa nałoży na nich kolejne obciążenie fiskalne. Obecnie operatorzy jako przedsiębiorcy telekomunikacyjni płacą 19-proc. podatek CIT, 1 proc. przychodów odprowadzają na opłatę na rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej oraz 2,8 proc. przychodów na opłatę w ramach zawartego ze Stowarzyszeniem Filmowców Polskich kontraktu, regulującego kwestię praw autorskich. Według Izby, wraz z opłatą na rzecz Instytutu Sztuki Filmowej, podatki i opłaty będą pochłaniały 77 proc. zysku operatorów kablowych.
Operatorzy kablowi zwracają także uwagę, że są przedsiębiorstwami telekomunikacyjnymi, a nie nadawcami telewizyjnymi i dlatego nie mają nic wspólnego z produkcją programów telewizyjnych czy filmów. "Równie dobrze taką opłatą można by obciążyć Telekomunikację Polską SA, która obsługuję przekaźniki telewizyjne, a wkrótce wprowadzi w swoich sieciach reemisję telewizji" - napisano w komunikacie.
Izba zwraca także uwagę na to, że w żadnym innym państwie UE operatorzy telewizji kablowych nie finansują kinematografii.
Przeciwko projektowi ustawy protestują również operatorzy telewizji skupieni w Polskim Związku Pracodawców Prywatnych Mediów i Reklamy. Ich zdaniem, projekt ustawy powstał za zamkniętymi drzwiami, bez konsultacji ze środowiskiem operatorów telewizyjnych, a sam Instytut będzie marnotrawił pieniądze pochodzące z opłaty.
"W ten sposób powstanie gigantyczny moloch biurokratyczny, a wspieranie polskiej kinematografii to tylko ozdobnik mający uzasadnić jego powołanie. Przedsiębiorcy medialni chcą finansować polskie kino, ale nie na zasadzie haraczu dla tego molocha" - powiedział w połowie lutego członek rady nadzorczej telewizji Polsat, Józef Birke.
em, pap
Czytaj też: Kino niemoralnego spokoju