Do inspiracji muzyką Barretta przyznają się Paul McCartney, Pete Townshend, Jimmy Page, David Bowie, czy Brian Eno. Z grona wielkich muzyki lat 60. i 70. brakuje właściwie tylko Rolling Stones i Jimiego Hendrixa. Nic dziwnego, że Pink Floyd płytę "Wish You Were Here" otworzyli utworem "Shine on You, Crazy Diamond", który został zadedykowany Barrettowi. Wtedy wydawało się, że niedługo będą mogli cieszyć się jego towarzystwem - muzyk otwarcie eksperymentował z LSD, szybko rozwijała się u niego schizofrenia. Mimo to Barrett zdołał przezwyciężyć kryzys, wydał nawet kilka płyt solowych (ciepło przyjęto "Opel" z 1988 roku) oraz malował.
Barrett to ikona rocka. Jego życie jak w kalejdoskopie pokazuje historię tego stylu muzycznego. Stylu, który coraz bardziej odcina kupony od minionej sławy, pozbawionego nowych pomysłów i rozwiązań stylistycznych. Brakuje dziś muzyków o takiej wyobraźni muzycznej, jaką miał Barrett.