"Mattia nie odrobił swojej wakacyjnej pracy domowej" - tak napisał rodzic w liście do jednej z włoskich szkół. Nie było to przeoczenie lub niedopełnienie obowiązków, ale świadomy wybór dwojga rodziców z Varese. Marino Peiretti, autor pisma, zamieścił list na Facebooku.
"Wy macie dziewięć miesięcy na to, by nauczyć go podstaw wiedzy i kultury, a ja mam trzy pełne miesiące, by nauczyć go żyć" – napisał Peiretti. Jego post szybko zyskał gigantyczną popularność we Włoszech i rozpoczął debatę na temat zasadności zadawania prac domowych uczniom na wakacje.
We Włoszech powszechną praktyką jest zadawanie prac domowych na wakacje w szkołach na wszystkich szczeblach. Celem tych prac jest zapobiegnięcie zapomnienia przez uczniów wcześniej zdobytej wiedzy i zmuszanie młodzieży do pożytecznego spędzania czasu. Taka praktyka ma we Włoszech szeroką grupę zarówno zwolenników jak i przeciwników, również pedagodzy spierają się w tej sprawie.
Zdaniem 55-letniego Peirettiego wakacyjne zadania domowe są szkodliwe. "Tego lata zrobiliśmy razem wiele rzeczy: długie przejażdżki na rowerze, pobyt na kempingu, zajmowaliśmy się domem i kuchnią. Skonstruowaliśmy nowe biurko, a ja pomogłem mojemu synowi, wspierając go i słuchając, w tym, co go najbardziej interesuje: programowaniu i elektronice" – napisał Peiretti.