Jeden list znów wywołał dyskusję o zasadności zadań domowych. "Mam trzy miesiące, by nauczyć go żyć"

Jeden list znów wywołał dyskusję o zasadności zadań domowych. "Mam trzy miesiące, by nauczyć go żyć"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Målima Marino Peiretti
Målima Marino Peiretti Źródło: Facebook / Målima Marino Peiretti
Marino Peiretti, ojciec gimnazjalisty z Włoch, napisał list, w którym sprzeciwił się zadawaniu przez nauczycieli prac domowych na wakacje. Pismo wznowiło dyskusję we Włoszech o zasadności takiego rozwiązania.

"Mattia nie odrobił swojej wakacyjnej pracy domowej" - tak napisał rodzic w liście do jednej z włoskich szkół. Nie było to przeoczenie lub niedopełnienie obowiązków, ale świadomy wybór dwojga rodziców z Varese. Marino Peiretti, autor pisma, zamieścił list na Facebooku.

facebook

"Wy macie dziewięć miesięcy na to, by nauczyć go podstaw wiedzy i kultury, a ja mam trzy pełne miesiące, by nauczyć go żyć" – napisał Peiretti. Jego post szybko zyskał gigantyczną popularność we Włoszech i rozpoczął debatę na temat zasadności zadawania prac domowych uczniom na wakacje.

We Włoszech powszechną praktyką jest zadawanie prac domowych na wakacje w szkołach na wszystkich szczeblach. Celem tych prac jest zapobiegnięcie zapomnienia przez uczniów wcześniej zdobytej wiedzy i zmuszanie młodzieży do pożytecznego spędzania czasu. Taka praktyka ma we Włoszech szeroką grupę zarówno zwolenników jak i przeciwników, również pedagodzy spierają się w tej sprawie.

Zdaniem 55-letniego Peirettiego wakacyjne zadania domowe są szkodliwe. "Tego lata zrobiliśmy razem wiele rzeczy: długie przejażdżki na rowerze, pobyt na kempingu, zajmowaliśmy się domem i kuchnią. Skonstruowaliśmy nowe biurko, a ja pomogłem mojemu synowi, wspierając go i słuchając, w tym, co go najbardziej interesuje: programowaniu i elektronice" – napisał  Peiretti.

Źródło: corriere, tgcom24