Nieczęsto jesteśmy świadkami reanimowania zwierzęcia. Być może to z tego powodu informacja o akcji ratunkowej w USA z prędkością pożaru obiegło cały świat. Kalifornijscy funkcjonariusze straży pożarnej z obecności zwierzątka w potrzebie zdali sobie sprawę dopiero w trakcie dogaszania resztek pogorzeliska. Strażacy już wcześniej nadali komunikat o braku ofiar. Kiedy jednak pośród zwęglonych części domu przysłoniętych dymem wydobyli ledwo żywego psa, bez wahania rozpoczęli reanimację.
– Pies został szybko wyciągnięty z ruin domu. Nie oddychał i nie wyczuwaliśmy tętna – mówił rzecznik prasowy Straży Pożarnej w Santa Monica. Na ratunek w tym wypadku bohatersko pospieszył Andrew Klein. – Oczy pieska świeciły się, le on sam nie oddychał. Sądziłem, że nie żyje. Jestem jednak optymistą i niełatwo się poddaję. Po prostu przywołałem go z powrotem do nas – śmiał się strażak po udanej akcji ratunkowej. Właścicielka czworonoga w rozmowie z dziennikarzami informowała później, że jej pupil jeszcze kaszle, ale uśmiecha się jest bardzo szczęśliwy. Tak samo zresztą, jak i ona.