Okazją stało się posiedzenie Komisji do spraw Energii i Skarbu Państwa ws. firmy Lotos Kolej. Jedna z posłanek pytała dyrektora Krzysztofa Łosińskiego: „Jeśli pan mówi, że jest pan takim superfachowcem i firma tak dobrze działała pod pana rządami, proszę mi powiedzieć, czy ma pan wykształcenie kierunkowe? Jakie studia pan ukończył i kiedy? Drugie moje pytanie: Czy pana rodzina jest zatrudniona w grupie Lotos? W różnych spółkach córkach i czy prawdą jest, że synowa pana Łosińskiego pracuje w Lotos Kolej, odpowiada za umowy? Czy to nie jest podległość służbowa?" Wówczas Marek Suski postanowił włączyć się do dyskusji i wytknąć nepotyzm jednemu z dyrektorów.
- Ale państwo się przyznali. I syn pan Krzysztof, i syn pan Mirosław, i synowa pracują. Ale zostawmy to, nie o to chodzi. Powiedzieliście tylko, że nie podlegają – stwierdził poseł.
- Panie przewodniczący, czy mogę odpowiedzieć? Pani mnie oczerniła – włączył się dyrektor Mirosław Łosiński.
-To nie jest oszczerstwo, jeżeli... – oponował Suski.
- Ja nie mam syna Krzysztofa, panie przewodniczący, pan po prostu zmyśla – bronił się dalej dyrektor.
- Nie? a Mirosława? – dociekał poseł.
- A Mirosław to jestem ja. Dalej pan nie wie – odpowiedział Łosiński.
- A. Dobrze. Można mieć syna o tym samym imieniu – usiłował uspokoić sytuację Suski.
- Wie pan, tak jak z tą carycą pewnie będzie – skomentował dyrektor i odpowiedział na pytanie posłanki.
Nie uspokoiło to jednak emocji. Po kolejnej wymianie zdań między dyrektorem a posłanką, Marek Suski stwierdził, że kończy posiedzenie komisji, ponieważ „w takich warunkach nie da się pracować”. Warto dodać, że poseł PiS to niedawny laureat plebiscytu „Złote Usta” za 2016 rok. Nagrodę zapewniła mu „caryca Katarzyna”, o którą wypytywał podczas posiedzenia komisji śledczej ds. Amber Gold.
Czytaj też:
Internauci na tropie carycy. Nagranie z przesłuchania Milewskiego hitem