Ze swojej piłkarskiej pasji obecny szef Rady Europejskiej znany był już w czasach polskiej polityki, a na boisku towarzyszył mu m.in. obecny przewodniczący PO Grzegorz Schetyna. Nie dziwi więc, że był premier wykorzystał okazję, by podczas pobytu w kraju rozegrać towarzyski mecz.
Spotkanie odbyło się w południe w Sopocie, a do drużyny Tusk zaprosił kolegów, z którymi w latach 80. pracował w spółdzielni prac wysokościowych „Świetlik”. W prezencie otrzymał koszulkę Lechii Gdańsk, której kibicuje. Na plecach zamiast zwyczajowego numerka zamieszczono jednak napis „27:1”. W ten sposób zwolennicy Donalda Tuska określają głosowanie w sprawie jego reelekcji na szefa Rady Europejskiej, w którym zdobył poparcie wszystkich krajów UE, poza Polską. Nie obyło się też bez tradycyjnego „Sto lat” oraz urodzinowego podrzucania.
Czytaj też:
Donald Tusk kończy 60 lat. Czego politycy życzą szefowi Rady Europejskiej?
Były premier przed spotkaniem udzielił też krótkiego wywiadu przedstawicielom mediów. – Urodziny, jak urodziny. Trochę za okrągłe, ale ważne, że dożyłem, bo to nie było przecież takie pewne – stwierdził z uśmiechem na ustach Donald Tusk. Pytany o to, jak ocenia swoją kondycję przed meczem, odparł, że to dopiero się okaże, bo miał pewną przerwę. – Ale
– stwierdził.
Pytany o to, czego powinno się mu życzyć w dniu 60. urodzin, Tusk odpowiedział: "Przed meczem, to oczywiście zdrowia, kondycji, szczęścia. Szczęście, to jest chyba dzisiaj wyjątkowa potrzeba". – A po meczu to już sam dam sobie radę – zapewnił szef Rady Europejskiej. Byłe premier opowiedział też o tym, jak spędzi resztę dnia – po meczu z przyjaciółmi poświeci czas żonie, dzieciom i wnukom. – Obiad i spać – zakończył.