49-letni książę Danii nie został wpuszczony do pubu w Brisbane, ponieważ nie miał przy sobie odpowiedniego dokumentu potwierdzającego tożsamość. W stanie Queensland – podobnie jak w innych stanach kraju – jest to warunek, bez spełnienia którego żadna osoba nie wejdzie do lokalu serwującego do późna napoje alkoholowe. Gdyby nie pomoc towarzyszących Frederikowi dyplomatów, którzy osobiście poświadczyli, że książę jest księciem, surowe przepisy nie pozwoliłyby członkowi rodziny królewskiej cieszyć się australijskimi trunkami. Jakie to szczęście, że podobnego prawa nie było w Australii przed 17 laty, kiedy to książę Frederik w jednym z barów Sydney poznał swoją obecną małżonkę!
Jak podkreślają australijscy restauratorzy, nowe prawo jest dla nich prawdziwą udręką. Przepisy „minimalizujące ryzyko wypadków związanych z alkoholem” od lipca są powodem licznych nieporozumień, których ofiarami padają nie tylko turyści i koronowane głowy. „To z księciem to dopiero wierzchołek góry lodowej. Tutaj cały czas przydarza się to zwykłym ludziom” – mówił na łamach gazety „Brisbane Courier Mail” lokalny współwłaściciel baru Phil Hogan. Gazeta napisała m.in. o przypadku 12 producentów wina, których nie wpuszczono do Gresham, jednego z najsłynniejszych barów Brisbane.