Grudzień. Ostatnia prosta w szeroko rozumianym retail’u. Ostatni kwartał roku to miesiące „świąteczne”, które bardzo często robiły budżety na następny rok. Do teraz. Nie tylko świąteczna gorączka zakupowa w tym roku jest inna. Cały handel uległ zmianie. Mam tu na myśli handel detaliczny, jednak powód by przypuszczać, że hurtownicy też odnotowują straty, jest dość zasadny.
Narodowa kwarantanna w pierwszym rzucie totalnie przeobraziła funkcjonowanie biznesów stacjonarnych: sklepów, kawiarni, restauracji czy salonów urody. Nagle okazało się, że ci którzy nie zdali egzaminu z wiedzy o swoim kliencie – polegli. I absolutnie nie mam tutaj na myśli umiejętności stawiania w jedną noc sklepu internetowego, czy wdrażania wiedzy o kampaniach marketingowych w stylu Allegro.
Problem dotyczy wiedzy o swojej grupie docelowej i fakcie, że ona istnieje. I nie jest to wymysł amerykańskich podręczników do marketingu.
Dlaczego to jest ważne? Dlatego, że znając swojego klienta, możemy dopasować do niego mocno zakrojony pakiet usług. Dlatego tak dużo biznesów stacjonarnych nagle znalazło swoje miejsce w Internecie. A w obecnej sytuacji, wielowymiarowe staranie się o klienta, to często być albo nie dla właścicieli biznesów z zakresu sektora usługowego.
Jak sklepy zachęcają klienta w obliczu kryzysu?
Za pracę z produktem w sklepie stacjonarnym (coraz częściej online) odpowiada visual merchandiser, nazywany potocznie dekoratorem. Taka osoba, ma za zadanie za pomocą pewnych zasad (najczęściej wewnętrznych dla konkretnej marki) spowodować, aby towar, zarówno w witrynie oraz na półce sklepowej, był pokazany w sposób jak najbardziej atrakcyjny.
Najlepiej nienarzucający się, ale efektowny i przekładający się na utargi sklepu. Konkretne daty niosą za sobą konkretne działania. W zależności od marki wszystko jest planowane z kilkutygodniowym, a nawet kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Tak było do tej pory. Czyli do roku 2020.
W związku z brakiem towaru w magazynach, zwalnianiem pracowników i reżimem sanitarnym, a także drastycznym spadkiem przychodów, świąteczny wachlarz dekoratora uległ pewnemu uszczupleniu.
Najważniejszym nośnikiem obecnych kampanii świątecznych z pewnością będzie cena oraz zaraz za nią idąca jakość. Ze względu na kryzys spowodowany COVID-em budżety właścicieli sklepów oraz kupujących są o wiele mniejsze, obniżki cen mogą, ale wcale nie muszą, być większe. Chociaż już od dobrych kilku lat świąteczne wyprzedaże zaczynają się tuż przed świętami. Jest to dość oczywiste, każdy chce zarobić, a niestety w tym roku o wiele większa grupa osób będzie musiała zacisnąć pasa w domowym budżecie.
Brak funduszy wiąże się z tym, że kupujemy mniej, jednak chętniej zwracamy uwagę na jakość i pochodzenie produktu.
Znane twarze czy sztuczny przekaz kampanii świątecznej już nie robią takiego wrażenia jak kilka lat temu. Teraz nie potrzebujemy i nie chcemy wciskania produktu na siłę. Ważniejszy jest tzw. customer experiance, czyli z ang. odczucie klienta i całokształt wrażeń doświadczanych w trakcie zakupów.
Czytaj też:
Dodatkowa niedziela handlowa przed świętami. „Zmniejszenie ryzyka zakażenia”
Zazwyczaj, zaraz po reklamie i cenie, pierwszym i najważniejszym elementem w prezentacji produktów są witryny. Od dobrych kilku lat możemy obserwować dużo fantazji u twórców polskich witryn, zarówno dla dużych, jak i mniejszych sieci. Choć jeszcze brakuje nam przepychu z okien centrów handlowych takich jak: Bergdorf and Goodman, MACY’s (amerykańskie domy handlowe), czy Galeria La Fayette, które są wyjątkami na skalę światową.
Kryzys pandemiczny jest powodem, przez który świąteczna sceneria może być nieco skromniejsza, ale z pewnością bardziej świadoma. Sztuczny śnieg dalej jest elementem wielu dekoracji, ale już coraz mniej dziwi ekologiczna choinka oraz żywa roślinność w witrynie.
Podobnie dekoracje papierowe lub drewniane, przypominające te z początków ubiegłego wieku. Więcej marek sięga po materiały wtórnego użytku, lub te nadające się w pełni do recyclingu, czy w 100 proc. ręcznie wykonane na zamówienie, aby podkreślić indywidualny charakter marki.
Z drugiej strony od jakiegoś czasu obserwujemy, jak sklepy sięgają po rozwiązania bardzo przyszłościowe, jakim jest digital, czy sztuczna inteligencja, która z powodzeniem zastępuje dobrze znany POS (z ang.: „point of sale”). Ekrany wyświetlające animacje i kampanie świąteczne, skutecznie zachęcają do zakupów, a są rozwiązaniami długotrwałymi.
Od kilku sezonów w visual merchandisingu króluje pewien minimalizm w środkach wyrazu (świetnie odczuwalny w witrynach największych sieciówek: Zara, H&M, Mango), niewykluczający tego, że ciekawa historia niekoniecznie musi iść w ilość, bo i tak znajdzie swojego odbiorcę. Coraz częściej po niestandardowe rozwiązania sięgają nie tylko sklepy odzieżowe, ale np. kawiarnie czy salony urody.
Refleksja, jaka nam towarzyszy od 2 lat dotycząca konsumpcjonizmu powoduje u wielu klientów chęć zastanowienia się nad zakupami: czy ja naprawdę tego potrzebuje? Myślę, że twórcy witryn mają podobne odczucia i starają się szukać środków wyrazu, które będą bardziej świadome. Albo inwestycja w trwałe elementy, starczające na lata, albo w 100 proc. recycling i drugie życie.
Bardzo ważnym elementem obecnej witryny świątecznej jest komunikat, który się w niej znajduje.
W tym roku nie jest to tylko komunikat w postaci plakatu z ceną, ale przede wszystkim informacja dotyczącą bezpieczeństwa klientów. Dlatego te miejsca, które zadbają o spójny wizerunek, mam tutaj na myśli czcionkę, kolorystykę i przede wszystkim formę komunikatu, będą tymi które przyciągną najwięcej chętnych. Najważniejszy jednak w trakcie pandemii i przemiany sklepów stacjonarnych, kawiarni czy restauracji w te „na wynos” jest czytelny komunikat.
Co nas wabi?
Oprócz utartych zabiegów, jak świąteczna muzyka, zapach czy oświetlenie, które sprawdzają się od lat, bardzo ważne będzie mocno indywidualne podejście miejsc sprzedaży do nas, klientów. Możliwość personalizacji zakupów, wydłużony czas na zwrot, szeroko rozumiany zakres doradztwa w doborze produktu czy nawet zwiększenie zakresu swoich usług, to zabiegi po które będą sięgać m.in właściciele sklepów stacjonarnych, aby zwiększyć sprzedaż.
Za przykład mogą posłużyć zakupy przez aplikacje, takie jak Instagram czy Facebook, ale bez posiadania sklepu internetowego. Z odbiorem osobistym, gdzie sprzedawca dosłownie wrzuca nam paczki do auta na parkingu centrum handlowego.
Lub doradztwo specjalistów: stylistek, brafitterek czy wizażystek. Łączenie usług z innymi właścicielami biznesów: sklepów odzieżowych z salonami urody, kawiarni z pasmanterią, wręcz wzajemne polecanie innych, tak aby jeszcze mocniej zaistnieć w świadomości przyszłego klienta. A nawet proste gesty, jak serwowanie darmowej porannej kawy dla klientów warzywniaka. To są patenty, które wymagają wdrożenia, przetestowania oraz czasu. Ale tutaj wracam do początku tego artykułu, czyli świadomości grupy docelowej.
Czytaj też:
Święta będą skromniejsze. Ale z prezentami „na bogato”
Pandemia zweryfikowała biznes. Ten przedświąteczny czas mocno różni się od poprzednich, jednak warto chociaż na moment zapomnieć, jak ciężki rok za nami. A wystawy sklepowe to od zawsze zaproszenie do innego świata. I chyba w tym roku jest ono potrzebne bardziej niż kiedykolwiek.
Potrzeba i chęć przetrwania na rynku jest całkowicie zasadna. To, co cechuje retail w czasie pandemii, to z pewnością rozwój znajomości lokalnych biznesów. Brak możliwości skorzystania z centrów handlowych spowodował, że widzimy więcej lokalnych sklepów spożywczych, pasmanterii, kawiarni czy sklepów z używaną odzieżą. Pomimo trudności, wciąż bardzo wiele biznesów trwa. Albo walczy o przetrwanie. Wszyscy tęsknimy za normalnością, czasami „sprzed COVID-a” zatem zakupy w akompaniamencie (o ironio!) „Last Christmas” mogą być skromniejsze ze względu na budżet, ale z pewnością możliwość zrobienia ich w miłej atmosferze, zostanie doceniona podwójnie.
Maria Okniańska-Wolnik - visual merchandiser, absolwentka Krakowskiej Szkoły Artystycznej. Prace dekoratora poznała w dużych i małych sieciach odzieżowych. Od ponad 3 lat prowadzi stronę poświęconą visual merchandisingowi: www.eyeonvisual.pl oraz wspiera mniejsze biznesy i realizuje swoje projekty. Obecnie liderka projektantów ekspozycji, w jednej z sieci obuwniczych. Prywatnie mama i żona, która czas wolny poświęca na jogę i wyplatanie makramy.Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.