Wygląda to tak. Naprzeciwko siebie stają dwie osoby, asekurowane przez znajomych – zwanych także „trenerami” – wszak siła uderzenia może powalić. I tych dwóch konkurentów na przemian wymierza sobie uderzenia w twarz, raz po raz się oklepując.
Ta idiotyczna dyscyplina nazywa się punchdown, po naszemu mordobicie. Nie ma to ze sportem nic wspólnego, ale właśnie szturmem podbija Polskę, zajmując tym samym drugie miejsce – jak na razie – w moim subiektywnym rankingu najbardziej patologicznych przedsięwzięć pseudosportowych (tuż po wspomnianym na początku Fame MMA).
Dodam tylko, że ta dyscyplina przywędrowała do nas z Rosji, w której to mistrzostwa w walkach „na liście” organizowane są od pewnego czasu i cieszą się dużą popularnością.
Skąd biorą się chętni do oklepywania się na oczach widzów? W Polsce to głównie patocelebryci wyjęci z telewizyjnych reality-show, YouTube'a czy Instagrama, niedoszli mistrzowie mieszanych sportów walki oraz inni desperaci, marzący o romansie z trzecią ligą rodzimego show-biznesu. Akces do takich „zawodów” niedawno zgłosiła też Monika „Esmeralda” Godlewska.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.