Drewniana willa stojąca przy jednej z bocznych uliczek w podwarszawskiej Radości wygląda tak, jakby za chwilę miała polecieć w kosmos. Dom przypomina techniczną konstrukcję złożoną z kilometrów kabli, sprzętu oświetleniowego, kamer, monitorów i różnego rodzaju sprzętów elektronicznych. Wokół tej skomplikowanej instalacji żwawo uwija się kilkadziesiąt osób – w tym kilka zakonnic. Wprawne oko dojrzy wśród nich ukryte za jasnoszarymi habitami twarze kilku znanych aktorek. Ktoś trzyma w ramionach zawinięte w pieluchy maleńkie dziecko.
Tak właśnie wygląda plan zdjęciowy typowanego na przebój jesiennej ramówki TVP serialu „Siostrzyczki". Po „Plebanii", „Ranczu" i „Ojcu Mateuszu" byłby to czwarty hitowy serial z osobami duchownymi w głównych rolach. Na jego fabułę składają się perypetie pięciu zażywnych sióstr zakonnych mieszkających w odziedziczonym domu. Starają się pomagać lokalnej społeczności w ich codziennych, czasem bardzo trudnych, problemach. W tym odcinku „siostrzyczki” znajdują na progu domu noworodka w koszyku. Mają 48 godzin na to, żeby odnaleźć matkę dziecka. Inaczej trafi ono do pogotowia opiekuńczego. Noworodek – w istocie główny bohater odcinka – właśnie zakończył dzień zdjęciowy. Urodzony aktor! Na planie nawet nie płakał. Właśnie odjechał z dumnymi rodzicami do domu na zasłużony odpoczynek.
Robert Leszczyński
Czy serial o zakonnicach może stać się hitem jesiennej ramówki TVP? Czytaj w czwartkowym wydaniu „Wprost Light"
Robert Leszczyński
Czy serial o zakonnicach może stać się hitem jesiennej ramówki TVP? Czytaj w czwartkowym wydaniu „Wprost Light"