W stacji TVN trwa właśnie poszukiwanie zastępstwa dla Weroniki Marczuk-Pazury, która ze względu na oskarżenia wysunięte pod jej adresem przez CBA opuściła program „You can dance”. O stanowisko jurora rywalizują Monika Richardson i Anna Mucha. Decyzja zapadnie w najbliższy weekend.
Jak donosi „Fakt" dla obu pań najbliższe dni upłyną pod znakiem nerwowego wyczekiwania. Stawka jest bowiem wysoka. Program nie dość, że ma swoją wierną widownię, to jeszcze gwarantuje zatrudnienie i obecność w mediach przez kilka miesięcy. Kolejną zaletą tej pracy jest wyjazd z półfinalistami do jakiegoś atrakcyjnego zakątka świata. Wcześniej były to Argentyna i Barcelona. Zdaniem dziennikarzy „Faktu", teraz padło na Izrael – a dokładnie na stolicę tego państwa, Tel Awiw.
Jedna z kandydatek dołączy do pozostałych jurorów już w następną środę. Właśnie wtedy we Wrocławiu odbędzie się pierwszy casting do piątej edycji show. Potem będą kolejne miasta i eliminacje, a pod koniec stycznia wylot nad Morze Śródziemne.
Bez wątpienia na angażu bardziej zależy Richardson, która od kilku miesięcy jest bezrobotna. Za nią przemawia duże doświadczenie oraz ogromna sympatia widzów. Ania z kolei jako zwyciężczyni jubileuszowego "Tańca z gwiazdami" jest teraz na fali i do tego słynie z dość ciętego języka. W wyścigu o tę intratną posadę zniknęło gdzieś nazwisko Nataszy Urbańskiej, która przez moment była najpewniejszą kandydatką. W dodatku nie ma wątpliwości, że zna się na tańcu lepiej niż dwie pozostałe panie. Widocznie dla stacji ważniejsze są inne walory.
„Fakt", nn
Jedna z kandydatek dołączy do pozostałych jurorów już w następną środę. Właśnie wtedy we Wrocławiu odbędzie się pierwszy casting do piątej edycji show. Potem będą kolejne miasta i eliminacje, a pod koniec stycznia wylot nad Morze Śródziemne.
Bez wątpienia na angażu bardziej zależy Richardson, która od kilku miesięcy jest bezrobotna. Za nią przemawia duże doświadczenie oraz ogromna sympatia widzów. Ania z kolei jako zwyciężczyni jubileuszowego "Tańca z gwiazdami" jest teraz na fali i do tego słynie z dość ciętego języka. W wyścigu o tę intratną posadę zniknęło gdzieś nazwisko Nataszy Urbańskiej, która przez moment była najpewniejszą kandydatką. W dodatku nie ma wątpliwości, że zna się na tańcu lepiej niż dwie pozostałe panie. Widocznie dla stacji ważniejsze są inne walory.
„Fakt", nn