Znane z kontrowersyjnych kampanii reklamowych linie lotnicze sugerują, że jedyną atrakcją, jakiej może dostarczyć Kraków jest… picie wódki. W czasopiśmie dostępnym w samolotach Rayanair widzimy mężczyznę który słania się na nogach, wymiotuje i pada nieprzytomny.
Za plecami bohatera ilustracji znajdują się co prawda Kościół Mariacki i Sukiennice, ale są tylko bohaterami drugiego planu. Takie przedstawianie miasta oburzyło miejskich urzędników. Zwłaszcza, że inne europejskie metropolie przedstawione są w nim o wiele lepiej. Wenecja jest ojczyzną sztuki, a całe Włochy przedstawiono jako kolebkę najpiękniejszych kurortów górskich. Tymczasem artykuł, który ma zachęcić potencjalnych turystów do odwiedzenia Krakowa, opisuje podróż dwójki cudzoziemców. Chodzą oni od baru do baru racząc się różnymi polskimi wódkami i opisując tradycję ich wytwarzania. Oburzenie może budzić też fakt, że autor tekstu stara się udowodnić tezę jakoby w Polsce odmawianie picia alkoholu było społecznie nieakceptowane.
Sprawą ma się zająć urząd miasta. - To jest prymitywny przekaz i budzi we mnie niesmak – komentuje sytuację pełnomocnik prezydenta ds. marki Krakowa Monika Piątkowska, która zamierza wysłać oficjalne pismo i złożyć protest do Ryanair. Faktem jednak jest, że anegdotyczne już stały się opowieści o wyczynach pijanych obcokrajowcach świętujących w Krakowie wieczory kawalerskie, czy też po prostu spędzających pod Wawelem weekend. Firma już odpowiedziała na zarzuty. Jej przedstawiciel Laszlo Tamas mówi: - Nie my drukujemy czasopismo. Zbadamy jednak sprawę i zareagujemy.
Onet.pl / Ł.O.
Sprawą ma się zająć urząd miasta. - To jest prymitywny przekaz i budzi we mnie niesmak – komentuje sytuację pełnomocnik prezydenta ds. marki Krakowa Monika Piątkowska, która zamierza wysłać oficjalne pismo i złożyć protest do Ryanair. Faktem jednak jest, że anegdotyczne już stały się opowieści o wyczynach pijanych obcokrajowcach świętujących w Krakowie wieczory kawalerskie, czy też po prostu spędzających pod Wawelem weekend. Firma już odpowiedziała na zarzuty. Jej przedstawiciel Laszlo Tamas mówi: - Nie my drukujemy czasopismo. Zbadamy jednak sprawę i zareagujemy.
Wpadka czy strategia?
To nie pierwsza tego typu wpadka tanich linii. Firma znana jest z prowadzenia kontrowersyjnych kampanii reklamowych. Jakiś czas temu w swoim poradniku językowym zamieściła sformułowanie - „Powiedz: Jesteśmy chórem wujów, zamiast mówić: Jesteśmy worem ch...". Ponadto „Ryan magazin" pod zdjęciem bydgoskiej katedry umieścił tekst: "Trudno nie trafić do tej świątyni wyżerki. To także idealne miejsce na rozpoczęcie romansu z polskim piwem". W 2005 roku hasło reklamowe linii brzmiało - „Iż Polacy nie kaczory i Ryanairem latają”. Hasło nawiązywało do wakacyjnej wyprawy Lecha Kaczyńskiego na Sycylię, dokąd poleciał samolotem rządowym, a nie rejsowym. W 2006 roku Ryanair oferowało bezpłatne bilety osobom, które powierzyły swoje pieniądze Radiu Maryja na ratowanie Stoczni Gdańskiej pod hasłem „Inwestycje bez RYdZYKA”.Jaki Pan tak kram
Nietypowe strategie reklamowe Ryanair wynikają w głównej mierze z filozofii, jaką przyjął przy promocji swojej firmy szef linii Michale O’Leary. Wydaje się on wychodzić z założenia, że: „nie ważne co mówią, ważne żeby mówili". Jedne z jego pomysłów to wprowadzenie płatnych toalet na pokładach samolotów, dodatkowe opłaty dla otyłych, wprowadzenie krzeseł barowych zamiast foteli a nawet miejsc stojących dla zwiększenia ilość pasażerów, wprowadzenie łóżek i... seksu oralnego w cenie biletu dla klasy biznes.
Onet.pl / Ł.O.