- Kolejna rocznica stanu wojennego. Włączam telewizję, a tam jak co roku gen. Jaruzelski. I znów zamiast mówić o prawdziwych bohaterach, skupiamy się na nim. To nasze polskie przekleństwo, że najbardziej lubimy siebie wtedy, kiedy cierpimy, kiedy nie żyjemy. Ciąży nam potworna tradycja wiecznie przegrywanych powstań i dlatego nie mamy szacunku dla tych, którym się udało wygrać - ocenia na łamach "Faktu", w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, Władysław Frasyniuk, działacz opozycyjny w PRL.- Tylko Dyzie Marzyciele pokonali ustrój sowiecki. Oddajmy hołd tym Dyziom!
- I dlatego co roku w grudniu IPN publikuje dokumenty, które potwierdzają, że Jaruzelski był zdrajcą. A telewizja pokazuje filmy, w których ZOMO naparza strajkujących. A ja - oglądając te obrazki - zastanawiam się jak to możliwe, że żyjemy w wolnym kraju, skoro wiecznie dostawaliśmy po plecach.
- Z jednej strony, trzeba walczyć z obozem zakompleksionych, którzy serwują nam dyskusję w sprawie Jaruzelskiego - każdy taki dokument jest ważny z punktu widzenia historycznego, ale nie może dominować polskiej debaty. Z drugiej strony, potrzebne jest przełamanie fałszywego patriotyzmu - przestańmy pokazywać ludzi Solidarności jako brązowe pomniki. Jak tlenu brakuje nam pozytywnej legendy - mówi Frasyniuk w "Fakcie". Trzeba przełamać ten polski kompleks i zrobić 13 grudnia może nie na wesoło, ale z dużym dystansem - podkreśla.
"Fakt", dar