Kiedy mówimy o korupcji w polskim futbolu myślimy o dziesiątkach tysięcy złoty za sprzedaż meczy i milionów zarobionych u bukmacherów. Tymczasem okazuje się, że korupcja w polskim futbolu jest taka jak polski futbol - mecze w IV lidze były sprzedawane za... 250 złotych.
Tak nisko cenili się piłkarze Unii Tarnów, którzy w latach 2007-2009 handlowali meczami po promocyjnych cenach. Czasem trzeba było wysupłać z kieszeni kilka tysięcy, ale zdarzali się tacy grajkowie, którzy załatwiali korzystny wynik za 250 złotych. Organizatorem całego procederu był piłkarz Artur W. Dziś jest już w areszcie. - Przyjął i wręczył łapówki w łącznej kwocie ok. 30 tysięcy złotych. Na wniosek prokuratury, w obawie o próbę mataczenia w śledztwie, został tymczasowo aresztowany - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Bożena Owsiak.
250 złotych to niewiele jeśli wziąć pod uwagę ryzyko. No ale czego można się spodziewać po piłkarzach kraju, który w eliminacjach wyprzedza tylko San Marino gdzie liczba mieszkańców jest mniejsza niż liczba piłkarzy w Polsce? Nasi kopacze grać nie umieją, a żyć z czegoś trzeba. A 250 złotych piechotą nie chodzi. Gdyby musieli rozdawać ulotki na zarobienie tej kwoty potrzebowaliby ok. 40 godzin, a nie 90 minut.
arb, "Dziennik Polski"