500 zł kary za przekleństwo... którego nie było

500 zł kary za przekleństwo... którego nie było

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Ryszard Kilanowski z Krępowic długo będzie wspominał nocny powrót do domu przez pola, a zwłaszcza moment, w którym zatrzymał go patrol policji. Zaskoczony mężczyzna usłyszał, że właśnie otrzymał mandat w wysokości 500 zł za... przeklinanie w miejscu publicznym.
Zdaniem policjantów pole o północy było miejscem publicznym, ponieważ przynajmniej teoretycznie dostęp do niego miała nieograniczona liczba osób. Tymczasem kodeks wykroczeń mówi wyraźnie: "Kto w miejscu publicznym używa słów nieprzyzwoitych podlega karze...".

Problem w tym, że mężczyzna twierdzi, że nic w tamtym momencie nie mówił, policjanci również nie potrafią sprecyzować za jakie przekleństwo go ukarali. - Policjant otworzył okno i mówi do mnie: masz mandat za przeklinanie. Ja mówię: chłopie, kto tu przeklinał? - relacjonuje Kilanowski. Odpowiedzi nie uzyskał.

Teraz na miejscowych rolników padł blady strach. - Ja już nawet mówiłem, niech przyjadą latem jak rolniki zaczną pola obrabiać. Jak się coś zepsuje, pług czy coś, to przekleństwa lecą... no wiadomo - przyznaje Kilanowski. No tak - od teraz kiedy zepsuje się ciągnik, zamiast ulubionego słowa niejakiego Franza Maurera będziemy mieli pewnie okazję usłyszeć takie sformułowania: Och, w związku z nieoczekiwaną awarią użytkowanego przeze mnie pojazdu mechanicznego czuję się dość niekomfortowo, ale mam nadzieję, że moja irytacja nie przełoży się na relacje międzyludzkie.

TVN24, arb